For a child, the loss of a parent is the loss of memory itself
Wiek
23
Zawód
Student prawa magicznego, lobbysta
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
kawaler
Uroki
Czarna Magia
16
0
OPCM
Transmutacja
15
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
8
10
5
Brak karty postaci
25-11-2025, 21:00
Winien spodziewać się takiej odpowiedzi.
Nie był więc nią zaskoczony, zdawała się lgnąć do tego, co on uważał za niebezpieczne. Dążyć do wielkich sukcesów małych rzeczy, gdyż polowanie było w obecnych czasach triumfem jednostki, a nie zazdrośnie wypatrywanym zwycięstwem, które przynosi sławę. Zdawało się wręcz domeną czasów przeszłych, kultywowaniem tradycji, która znikała. W jego rodzinie polowanie było pretekstem do spotkań na szczycie, wydarzeniem towarzyskim, które przyciągało odpowiednie osoby. Interes leżał gdzie indziej, poza terenem leśnym, który nie był ich domem.
Ona zdawała się widzieć w tym znacznie istotniejszą rolę niż reprezentatywna, którą on nadawał. Jako tradycję i obowiązek, może nawet pewien sens życia, które oddawało się prastarym prawom natury, w których wygrywał ten szybszy i silniejszy. Była w tym pewna prostota, pozbawienie wszelkich brudów, które stłoczone potrafiły być w salonach ich rezydencji.
– Zapewne jego ojciec również był doskonałym łowcą – stwierdził, uśmiechając się delikatnie, gdyż owe poematy o kontynuacji rodowej tradycji nie były mu obce. Poznawał je od dzieciaka, gdy przedstawiano mu najwznioślejsze persony nazwiska. Opowiadano o pomnikach wielkich, również tych, które uległy rozbiciu i ostatecznemu upadkowi. Odnajdywała radość w polowaniu czy wiązało ją przywiązanie do rodzinnego nazwiska? Zdawała się odnajdywać w tym złowieszczym dla niego klimacie, lecz może śniła o innej przyszłości. Była w końcu taka młoda, zapewne w jego wieku. Mieli przed sobą cały żywot, aby dokonać wyborów. Było to niestosowne pytanie, nie zdecydował się na jego zadanie. Chciał, drgało na końcu jego języka, ale się powstrzymał. Zwłaszcza, że nadal sprawiała wrażenie, jakby dyskomfort obejmował jej ciało, może to jego pytania tylko zwielokrotniałyby jego uścisk.
Zamiast tego skupił się na swojej historii, w której dezorientacja królowała wśród niewiedzy. Nie mógł pojąć własnego nierozważnego zachowania i decyzji, które podjął. Gdyby nie ona, jego koniec był tak bliski. Nie byłoby go wśród żywych, tak łatwo było stracić co najważniejsze.
– Dokładnie pod koniec kwietnia, gdy ciepło zaczyna zdobywać swoją władzę – przyznaje z wyraźnym zaintrygowaniem, pewnym rodzajem zadumy, który czaił się w jego spojrzeniu. Może był to wyraz wyczekiwania lata, poetyckie wytłumaczenie jego własnej głupoty. Nie sądził jednak, że to pora roku jego urodzenia była decydującym czynnikiem dzisiejszych zdarzeń. To on wykonał szereg błędnych działań, które prawie doprowadziły do tragedii. Było tylko jego wina, nie powinien patrzyć gdzie indziej. Musiał się poprawić, przeanalizować, lecz teraz, gdy dłonie nadal drgały nie miał sił. Był zbyt zmęczony, by oddawać się surowej samokrytyce. Zamiast tego pozwolił, by prowadziła go swoimi ścieżkami, prawie do samego końca jego podróży.
Varya Borgin
Brzęczało w jego głowie. Znane nazwisko, zasłyszane i zapamiętane w angielskich progach. Wyjaśniało to wiele, zwłaszcza pobyt w szkole na obcej ziemi. Pochwycił jej dłoń, pewniejszy swych ruchów niż ona. Nie pozwoliłby jej własne zawahanie dotknęło jego osoby.
– Miło mi Cię poznać, Varyo Borgin – przytrzymał jej dłoń jeszcze przez chwile, była zaskakująco miękka i delikatna jak na zabójczość, które jej dłonie potrafiły przynieść. Jeszcze kiedyś się spotkają, był tego pewien. Było w nim to trwałe przekonanie, że ten dzień ich połączył. Do końca życia zapamięta ten moment pierwszego wdechu i widok tych zielonych oczu. Będą go śledzić, gdy odnajdzie swoje obicie w tafli jeziora.