• Witaj nieznajomy! Logowanie Rejestracja
    Zaloguj się
    Login:
    Hasło:
    Nie pamiętam hasła
     
    × Obserwowane
    • Brak :(
    Avatar użytkownika

Serpens > Wielka Brytania > Anglia > Londyn > Centralny Londyn > Ministerstwo Magii > Kominki w holu głównym
Kominki w holu głównym
Odpowiedz
Odpowiedz
#1
Mistrz Gry
Konta Specjalne
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
Wiek
999
Zawód
Mistrz Gry
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
mugol
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
OPCM
Transmutacja
Magia Lecznicza
Eliksiry
Siła
Wyt.
Szybkość
Brak karty postaci
31-05-2025, 23:25

Kominki w holu głównym
Rząd eleganckich, ciemnozielonych palenisk wbudowanych w jedną ze ścian holu głównego. Każdy kominek otoczony jest rzeźbionymi, marmurowymi obramowaniami zdobionymi motywami wirujących płomieni i run ochronnych. Płomienie w kominkach migoczą charakterystycznym, szmaragdowym blaskiem sieci Fiuu, a co kilka sekund z jednego z nich wyłania się kolejny czarodziej lub czarownica ubrany w szatę przybrudzoną zielonkawym pyłem. Nad każdym kominkiem widnieje złota tabliczka z oznaczeniem brytyjskiego regionu - od Szkocji po Irlandię. Po obu stronach palenisk ustawiono wysokie, smukłe klepsydry odmierzające czas pomiędzy kolejnymi transportami, aby uniknąć zderzeń podróżujących. Powietrze wokół pachnie popiołem, dymem i subtelną nutą herbacianych ziół – zapachem, który każdemu pracownikowi Ministerstwa kojarzy się z początkiem i końcem dnia pracy.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta

Strony (2): « Wstecz 1 2
Odpowiedz
Odpowiedz
#11
Gethen H. Scamander
Czarodzieje
Wiek
34
Zawód
Pracownik MM
Genetyka
Czystość krwi
jasnowidz
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
kawaler
Uroki
Czarna Magia
15
0
OPCM
Transmutacja
13
10
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
8
10
5
Brak karty postaci
13-11-2025, 12:13
Słowa Gethena rzeczywiście mogły śmieszyć, bo rzeczywiście jak jedna sowa miała przetransportować klatkę? Ale po co targać zwierzaki do Ministerstwa? Nie wystarczy zgłoszenie? Gethen nie znal procedur jakie panowały w Departamencie Kontroli Nad Magicznymi Stworzeniami stąd brały się braki w jego postrzeganiu tej całej biurokracji. Chociaż on akurat nie był przeciwnikiem biurokracji, widział w słowie pisanym wiele sensu i przede wszystkim, nie musiał użerać się zbyt wiele z ludźmi. Formularze były najlepszym źródłem informacji a zbędne słowa nie wplątały się w rubryki i tabele. Chociaż te czasy mial juz za soba, kiedy pracował w innym departamencie niż teraz. Teraz jego praca była... inna.
- Zapamiętam... - Mruknął przyswajając tą informację, wszystko wskazywało na to, że musiał jeszcze uważać na to, aby znów jakieś zwierze nie zapragnęło poznać się z nim zbyt blisko.
Prostując się westchnął cicho, czul jak w skroniach pojawia się nieznośny ucisk i doskonale wiedział, jakie będą tego skutki. Pierwsze objawy migreny kruczej bywały subtelne, lecz w tej chwili szpilki bólu były nie do przeoczenia. Może napar na uspokojenie trochę pomoże, poza tym nie był teraz sam, Olivia postanowiła mu towarzyszyć i to uspokoiło odrobine Scamandera.
- Mam nadzieję, nie mam swoich eliksirów, bo torba została w gabinecie. - Liczył w duchu na to, że jednak chwilowy stres nie skończy się kilkudniowym bólem, który rozsadzi mu czaszkę. Na pewno teraz musi uważać z magią i unikać stresu, tak, to był dobry plan. Oby tylko wyczekać końca pracy i wrócić do domu, chyba że objawy staną się bardziej dokuczliwe, to wtedy jego kolejnym przystankiem będzie Mung.
Scamander naoglądał się ludzi pracujących z magicznymi stworzeniami, a sam wygląd Olivii nie wskazywal na to, aby przyszła z zewnątrz i dress code raczej zdradzał ją, że również pracowała Ministerstwie. Gethen na pewno nie widział w niej tylko pasjonatki a raczej ekspertkę w dziedzinie magicznych stworzeń.
- Mialem szczęście, że trafiłem na ekspertkę. - Po chwili przekrzywił głowę spoglądając na Olivię pytająco. - Było?
Ścieżki kariery mogły różnie się wić i krzyżować, a że Scamander należał raczej do ludzi ciekawych, to słysząc w glosie kobiety lekką melancholię jednak nie mógł się powstrzymać przed zadaniem pytania.
Kiedy Olivia zajmowała się zamówieniem, Scamander wypatrzył wygodny stolik na uboczu, gdzie mogli spokojnie usiąść z dala od gwaru głównej sali. W tej chwili musiał ograniczać ilość bodźców i zadbać o to, by w spokoju dotrwać do końca dnia. Chociaż czuł, jak stres wspina się po jego plecach i osiada na ramionach. Perspektywa kolejnych godzin lub dni, kiedy może dopaść go migrena wcale go nie zachwycała.
Usiedli do stolika i Olivia od razu podjęła temat jego reakcji na Smokoognika. Gethen opuścił spojrzenie czując lekkie zawstydzenie, w końcu był mężczyzną, który wyglądał raczej na zdrowego i silnego. Wyprostował się jednak po chwili nabierając pewności siebie.
- Generalnie to zależy. I to nie chodzi o to, że nie lubię. Mialem mało przyjemne... doświadczenia... - Dobieranie słów w tej chwili zajmowało mu trochę czasu i tez nie chciał raczyć nieznajomej od razu cala swoja tragiczną historią. - Kiedyś bardzo lubiłem, mój ojciec... ogółem moja rodzina ostatnimi czasy kojarzy się z fantastycznymi stworzeniami. - Spojrzał na Olivie, zastanawiając się, czy od razu skojarzy nazwisko.
- Nazywam się Gethen Scamander, na pewno słyszałaś o moim wuju Newt'cie. - Blady uśmiech pojawił się na twarzy historyka. - Kiedyś chciałem być taki jak on i ojciec, ale.. pewne wypadki sprawiły, że poszedłem w kierunku run i języków. Ogniste stworzenia wywołują we mnie strach i wole trzymać się od nich z daleka. Pozostałe, te mniejsze, mniej groźne i przyjazne, tych się nie obawiam. - Fantastyczne zwierzęta nawet małe potrafiły wywoływać strach i panikę, także Scamander wolał się od większości trzymać z daleka i jeżeli to nie był puffek czy jakaś Lunabala, no to jednak zachowywał ostrożność.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#12
Olivia Starwoodsen
Czarodzieje
Wiek
33
Zawód
Urzędniczka w DKnMS
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
panna
Uroki
Czarna Magia
10
0
OPCM
Transmutacja
10
18
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
4
9
10
Brak karty postaci
16-11-2025, 15:12
Skinęła lekko głową zadowolona zapewnieniem mężczyzny, że jej słowa zapadną mu w pamięć. Podejrzewała się pewnie teraz przez jakiś czas będzie raczej unikał głównego holu aby nie dopuścić do podobnej sytuacji jaka miała miejsce przed chwilą. Prawda była jednak taka, że nie zawsze dało się tego uniknąć. Do Ministerstwa przychodzili różni ludzie z różnymi sprawami do załatwienia i tak naprawdę nigdy nie było wiadomo co się wydarzy. Oczywiście, bywały spokojne dni, należały jednak do rzadkości, przeważnie coś się działo co powodowało, że mało kto się w pracy nudził. Dla niej samej dzisiejsza sytuacja była przyjemną odmianą, chociaż mimo wszystko nie było jej do śmiechu. Mimo wszystko miło było oderwać się od biurka i zrobić coś innego.
Zerknęła na niego lekko zaintrygowana kiedy wspomniał o eliksirach. Nie miała pojęcia jakie mógł mieć na myśli, jednak wywnioskowała, że strach przed stworzeniami nie był jego jedynym problemem. Nie często ludzi nosili przy sobie eliksiry, chyba, że na coś chorowali. Zatrzymała na Gethenie spojrzenie na dłużej, ale nie naciskała skoro on sam nie kontynuował tematu. Miała jednak nadzieję, że wszystko będzie w porządku i nie będzie potrzebował pomocy uzdrowiciela, bo akurat takowego w Ministerstwie było jak szukanie igły w stogu siana. Sama również raczej nie znalazłaby na czas jego biura aby dostarczyć mu to czego akurat potrzebował.
- Tak, już od jakiegoś czasu nie pracuje w terenie i rzadko mam do czynienia ze stworzeniami twarzą w twarz, nie ukrywam, że trochę za tym tęsknie. - powiedziała spokojnie uśmiechając się przy tym łagodnie - Obowiązki zastępcy przewodniczącego Komisji pochłaniają moje dni, więc wyjście w teren to teraz dla mnie luksus. - dodała patrząc na niego.
Dużo by dała aby spędzić trochę czasu w terenie. Czasami przeglądała akta spraw i jeśli byli trochę w tyle, a ona miała akurat trochę więcej wolnego czasu chętnie wybierała dla siebie jakąś sprawę. Były momenty, że jedna z nich zdarzała się właśnie w terenie, a wtedy była wniebowzięta.
Kiedy usiedli przy stoliku przyglądała mu się uważnie, ale nie nachalnie. Słuchała jego słów z uwagą starając się wyciągnąć z nich trochę więcej niż ten chciał jej powiedzieć. Jednak jedyne co wydedukowała to to, że miał w przeszłości mało przyjemne doświadczenia związane ze stworzeniami, które sprawiło, że dzisiaj nie specjalnie był ich fanem. Rozumiała go, ludzie mieli różne traumy i różnie one na nich wpływały, jedni się z nimi uporali i żyli dalej, w innych zakorzeniły się na tyle głęboko aby wpływać na nich do teraz. Wychodziło na to, że w przypadku Gethena działała druga opcja. Nie miała jednak zamiaru go oceniać.
- Oczywiście, że twoje nazwisko jest mi znane. - pokiwała głową posyłając w jego kierunku delikatny uśmiech - Mam książkę twojego wuja w na półce w domu, to była moja główna lektura kiedy zaczynała się moja przygoda z magicznymi stworzeniami. Widzisz, może po prostu nie było ci to pisane? Los bywa przewrotny i może właśnie od początku miałeś robić to co robisz teraz, to chyba pokrzepiająca myśl, nie sądzisz? - uniosła lekko brew ku górze, by po chwili podziękował młodej kelnerce skinieniem głowy i ująć filiżankę z kawą w dłonie - Może spraw sobie kota? Zawsze to jakieś zwierzę, a też pozwoli ci się z nimi bardziej oswoić?
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#13
Gethen H. Scamander
Czarodzieje
Wiek
34
Zawód
Pracownik MM
Genetyka
Czystość krwi
jasnowidz
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
kawaler
Uroki
Czarna Magia
15
0
OPCM
Transmutacja
13
10
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
8
10
5
Brak karty postaci
26-11-2025, 22:13
Historyk nie należał do tej grupy ludzi, która przepadała za przygodami, a wręcz przeciwnie, wolał spokój. Żałował, że nie był w stanie odczytać wizji zbyt dobrze i teraz musiał znosić skutki bliskiego spotkania z niewielkim stworzeniem. Za to widział, że Olivia wręcz promieniała z powodu ekscytacji. Mial szczęście, że pojawiła się w odpowiednim miejscu, o odpowiednim czasie i pomogła mu. Dodatkowo było milo z jej strony, że postanowiła zaopiekować się zestresowanym czarodziejem, by upewnić się że wszystko z nim w porządku.
Jednak im bardziej Gethen stawał się spokojny, tym bardziej był przekonany, że wcale w porządku nie będzie. Pełzający pod skórą głowy ból stawał się coraz bardziej natrętny. Poza tym w granicach jego spojrzenia pojawiły się cienie, które zwiastowały nadejście ataku migreny.
Scamander starał się skupiać na Olivii i kiedy wspomniała, że jest zastępca przewodniczącego Komisji, od razu rozumiał jej słowa. Niestety im wyżej w hierarchii się człowiek piął tym tak naprawę robił mniej z tego co go rzeczywiście pasjonowało. Przynajmniej tak bywało w tak biurokratycznym miejscu, jakim było Ministerstwo Magii. Dlatego tez sam Gethen nie marzył nigdy o stanowisku wyższym, niż urzędnik, bo nigdy nie czul się odpowiedni do roli kierownika czy kogoś zarządzającego pracownikami.
- Ah... To wiele wyjaśnia. Tak naprawdę stoisz przed wyborem, czy ważniejsza jest kariera, czy pasja... - Scamander skrzywił się lekko i objął dłonią skroń, czując nagłe ukłucie bólu. - Szkoda by było tracić z oczu to, co jest pasjonujące.
Scamander czul się w swoim departamencie na miejscu, chociaż nie mógł się zbyt wiele chwalić tym, co robi, to jednak sprawiało mu to wiele satysfakcji. Jego zdolności jasnowidzenia przydawały się i bardziej kontrolowal wizje, które sam wywoływał. Lecz wciąż ich interpretacja bywała dla niego wyzwaniem.
Siedząc przy stoliku rozmowa zaczynała schodzić w kierunku samego Gethena. Los tak zagrał w karty losu, że Gethen spotkał kolejna osobę związana z magicznymi stworzeniami. A tych od samego początku wokół niego było zdecydowanie więcej niż przeciętnie się zdarzało. Potem jednak podążył inną drogą, powodując odrobinę zdziwienia u osób, ktorym mówił, czym się zajmuje. Bo od kiedy wuj Newt wydał swoja książkę o magicznych stworzeniach, od wtedy Scamanderzy są kojarzeni z tą dziedziną magicznych badań. Gethen uśmiechnął się na słowa Olivii o jej początkach przygody z magicznymi stworzeniami. Wuj Newt nigdy nie spodziewał się, że będzie aż taką inspiracja dla kolejnych pokoleń.
Chcąc odpowiedzieć na pytanie Olivii Scamander uniósł spojrzenie, ale w tym momencie pojawiła się kelnerka, która przyniosła ich zamowienie. Gethen zapatrzył się na imbryczek, w którym parzyły się zioła dla niego i można było odnieść wrażenie, że myślami odpłynął gdzieś daleko.
Kot pojawił się w myślach mężczyzny i ten wzdrygnął się powracając do rzeczywistości. Z chwili na chwilę Gethen wyglądał coraz gorzej, pobladł a jego spojrzenie stawało się coraz bardziej zamglone.
- Kota? Może to jest... ugh.... - Czarne plamy zasnuły na chwile Scamanderowi widok a on skulił się na krześle obejmując dłońmi głowę. Przeszywający ból był coraz gorszy, paraliżujący i otumaniający.
- P...przepraszam. - Wymamrotał obejmując skronie palcami. - Mam migrenę kruczą... uhhh... głową mi pęka. - Światła w kawiarence zaczęły stawać się coraz bardziej dokuczliwe, rozmowy osób wokół nich również zaczęły drażnić uszy historyka i zamieniać się w nieprzyjemny szum. Czul się osłabiony i przytłoczony, falujący ból sprawiał dyskomfort, drażnił i zabierał mu siły. Scamander obawiał się, że incydent z ognista jaszczurka może wywołać atak, lecz nawet nie pomyślą o tym, by się jak najprędzej wynieść z publicznego miejsca, najlepiej do swojego biurka, gdzie mial odpowiednie specyfiki na takie wypadki. A w tej chwili walczył z własnym ciałem o zachowanie świadomości.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#14
Olivia Starwoodsen
Czarodzieje
Wiek
33
Zawód
Urzędniczka w DKnMS
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
panna
Uroki
Czarna Magia
10
0
OPCM
Transmutacja
10
18
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
4
9
10
Brak karty postaci
03-12-2025, 17:04
Gethen dobrze to ujął. Stała przed wyborem, a przynajmniej teoretycznym. Oczywiście, mogła wybierać między tym co ją naprawdę pasjonowało czyli praca z magicznymi stworzeniami oko w oko, ale jednocześnie zdawała sobie sprawę, że za długo by z tego nie wyżyła. Chociaż ludzie zajmujący się tym zawodem byli prawdziwymi ekspertami w swoich dziedzinach to niestety ich wynagrodzenia nie należały do najwyższych. Nie raz słyszała jak ludzie opowiadali, że muszą się łapać dodatkowych robót aby żyć na w miarę normalnym poziomie. I wcale nie chodziło o to, że przyzwyczaiła się do wygodnego życia, do własnego mieszkania i tak dalej. Wbrew pozorom lubiła to co robiła teraz, na aktualnym stanowisku, ale jednocześnie po prostu czasami tęskniła za wyjściem w teren. Zdawała sobie jednak sprawę, że nikt za nią jej pracy nie zrobi, i że opłaciła to wszystko dużym wysiłkiem by znaleźć się tu gdzie teraz była. Nie zamieniłaby tego na nic innego, a przecież jeszcze nie skończyła.
- Jeśli się człowiek uprze można to pogodzić, ale trzeba to po prostu dobrze rozplanować. - odparła spokojnie lekko przy tym kiwając głową.
Czasami udało jej się złapać jakieś wyjście w teren, przeprowadzić jakąś kontrolę kiedy inni pracownicy byli na urlopach albo po prostu mieli zbyt dużo innych obowiązków. Zawsze robiła to z chęcią, zwłaszcza, że okazja nie nadarzała się zbyt często.
Przyglądała się mężczyźnie z uwagą i nie sposób było nie zauważyć, że z każdą minuta ten robi się coraz bledszy. Zaczynała się niepokoić, że stres, na który został narażony jeszcze kilkanaście minut temu w holu nadal zbiera swoje żniwo. Mimowolnie rozejrzała się po kawiarence, nie było tutaj dużo ludzi, ogólnie panował spokój, ale czy w razie czego ktoś byłby jej w stanie pomóc? Akcja ze Smoczognikiem to jedno, ale faktyczne, fizyczne udzielenie pomocy choremu czarodziejowi zdecydowanie wykraczało poza jej umiejętności i kompetencje. Prawie nie zwróciła uwagi na młodziutką kelnerkę, chociaż zapach kawy dotarł do jej nosa.
- Wszystko w po… - chciała już zapytać widząc jak Gethen krzywi się, a po chwili odpowiada na w połowie zadane przez nią pytanie.
Nawet nie zdała sobie sprawy jak mocno się spięła. Tego jeszcze brakowało i jak ona miała mu teraz pomóc? Przecież w ogóle się na tym nie znała. Starała sobie przypomnieć na szybko co kiedyś czytała o chorobach tego typu, ale jedyne co przyszło jej teraz do głowy do odizolowanie Scamandera od ludzi, tylko jak to zrobić w tym miejscu? Rozglądała się rozpaczliwie, po czym w końcu powoli podniosła się z miejsca.
- Chodźmy tam w róg, jest tam trochę ciemniej. - powiedziała cicho i spokojnie, delikatnie łapiąc mężczyznę pod ramie i podnosząc z krzesła, by po chwili przeprowadzić do w róg sali.
Machnęła różdżką przygaszając światła w tym miejscu aby za bardzo nie drażniły i usadziła go na kanapie.
- Okey…poszukam uzdrowiciela…ja nie wiem jak ci pomóc, nie mam w tym doświadczenia. Poproszę kelnerkę żeby tu z tobą poczekała, dobrze? - spojrzała na niego, nie do końca wiedząc czy ten w ogóle jeszcze kontaktuje - Nigdzie nie idź. - pokazała mu dłonią by siedział w miejscu, po czym szybkim krokiem wypadła z kawiarni.
Znalezienie uzdrowiciela zajęło jej dobre kilkanaście minut, podczas których błagała w myślach aby Scamander wytrzymał i aby ból głowy się nie pogorszył. Prawie zaciągnęła siłą leniwego ministerialnego uzdrowiciela do kawiarenki i kamień spadł jej z serca widząc, że Gethen nadal siedzi tam gdzie go zostawiła.
- Już za sekundę się tobą zajmą. - powiedziała spokojnie stając obok niego.
Zdecydowanie nie tak wyobrażała sobie zakończenie tego dnia.


ztx2
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#15
Loretta Krueger
Czarodzieje
I am mine before I am ever anyone else's.
Wiek
20
Zawód
alchemiczka, pracuje w aptece ojca
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
półkrwi
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
panna
Uroki
Czarna Magia
5
0
OPCM
Transmutacja
5
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
20
Siła
Wyt.
Szybkość
7
11
13
Brak karty postaci
Wczoraj, 13:19
28 kwietnia '62

Rzadko przekraczała próg Ministerstwa Magii. Właściwie mogła policzyć na palcach jednej ręki wszystkie swoje wizyty w tym miejscu. Zwykle chodziło o rzeczy błahe - drobne sprawunki administracyjne potrzebne jej do wykonywanego zawodu. Nie spieszyło jej się, by bywać tu częściej. Te mury zawsze ją przytłaczały: szerokie korytarze, barwne płytki na ścianach i posadzce, a przede wszystkim wąskie, klaustrofobiczne windy. Może czuła się tu obserwowana, może oceniana. Urzędnicy mieli to do siebie, że traktowali zwykłych obywateli z góry, a ona przecież doskonale wiedziała, że do takich zwyczajnych wcale nie należy - i właśnie dlatego unosiła za każdym razem podbródek wyżej, w otwartym sprzeciwie wobec tej formy poniżenia. Aż bolała ją szyja.
Być może chodziło też o to, że tutaj czuła się tak, jakby dotykała najwyższego szczebla ich czarodziejskich struktur, a z tym zawsze wiązało się jakieś niezrozumienie czy niezadowolenie. Politycy, urzędnicy, każdy pędzący na złamanie karku po tych wielkich korytarzach zdawał się nie pojmować, jak naprawdę wygląda życie poza tymi murami. Nie było ono finalnie tak złe, jak mogłoby się wydawać, ale nie tak dobre, jak im wszystkim się wydawało.
Dzisiejsza wizyta nie miała jednak nic wspólnego z załatwianiem spraw czysto administracyjnych. Dostarczony jej dwa dni wcześniej list z Departamentu Transportu Magicznego, wzywający do uregulowania opłaty za przejazd Błędnym Rycerzem, całkowicie wybił ją z rytmu odbierając uwielbiane poczucie kontroli. Wywołał w niej coś pomiędzy złością a wstydem. Przecież była przyzwyczajona do spłacania długów - powinna więc nie mieć z tym problemu. A jednak nigdy nie spłacała swoich własnych; nigdy nie musiała tłumaczyć się za siebie, zawsze za innych. I tym razem też jej myśli błyskawicznie znalazły winnego. W końcu to nie jej pomysłem było pędzić szkockimi ulicami w ucieczce przed bileterem. Skłamałaby jednak twierdząc, że ta sytuacja nie była dla niej atrakcyjna. Cała tamta noc i jej finał były dziwnie miłą odmianą. Jakby stłamszona przez lata spontaniczność wreszcie ją dogoniła, pokazując, że istnieją też inne sposoby na bycie sobą.
W głowie układała plan, jak wybrnąć z tej sytuacji w najmniej dotkliwy dla siebie sposób, lecz szybko okazało się, że młody czarodziej przyjmujący należności w ministerialnej kasie był zaskakująco wyrozumiały. Nie musiała nawet tłumaczyć się długo - sam ułożył za nią całą historię. Że jemu też zdarza się zapominać o różnych sprawach, że ludziom to przytrafia się nagminnie, że to nic takiego. Tłumaczył ją z taką łatwością i taką gotowością do zrozumienia, że sama pewnie nie potrafiłaby zrobić tego lepiej. Więc tylko przytakiwała, uśmiechając się z lekką winą - nie swoją winą - wymalowaną na ustach. Słuchała jego opowieści z udawanym zainteresowaniem, a nawet świadomie ciągnęła temat, żeby utwierdzić go w poczuciu, że rozmowa naprawdę ją zajmuje. A gdy przyszło do płacenia, udawanie nie miało już sensu. Nie bolało ją to szczególnie - w końcu trzy galeony nie stanowiły dorobku życia - ale stały się wygodnym pretekstem. Pretekstem, by upomnieć się o obiecane zadośćuczynienie u nowego, sympatycznego znajomego.

z.t
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Starszy wątek | Nowszy wątek
Strony (2): « Wstecz 1 2


Skocz do:

Aktualny czas: 12-12-2025, 12:34 Polskie tłumaczenie © 2007-2025 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2025 MyBB Group.