• Witaj nieznajomy! Logowanie Rejestracja
    Zaloguj się
    Login:
    Hasło:
    Nie pamiętam hasła
     
    × Obserwowane
    • Brak :(
    Avatar użytkownika

Serpens > Organizacja > Akta postaci > Osobiste > Działy osobiste > Manon Baudelaire > Kuferek
Odpowiedz
Odpowiedz
#1
Manon Baudelaire
Śmierciożercy
normal is an illusion. what is normal for the spider is chaos for the fly.
Wiek
25
Zawód
alchemiczka w szpitalu św. munga
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
panna
Uroki
Czarna Magia
0
10
OPCM
Transmutacja
4
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
23
Siła
Wyt.
Szybkość
5
5
7
Brak karty postaci
21-09-2025, 12:29
Manon Baudelaire
Stan i punkty zdrowia

marzec-kwiecień 1962 | stan zdrowia: pełnia zdrowia
Maksymalne HP: 265
Kara do rzutów
Zakres HP
Procent
Brak
265 - 200
> 75%
−10
199 - 134
75% - 51%
−30
133 - 68
50% - 26%
−60
68 - 0
25% - 0


Osobiste

link 1

link 2
by the pricking of my thumbs, something wicked this way comes
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#2
Manon Baudelaire
Śmierciożercy
normal is an illusion. what is normal for the spider is chaos for the fly.
Wiek
25
Zawód
alchemiczka w szpitalu św. munga
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
panna
Uroki
Czarna Magia
0
10
OPCM
Transmutacja
4
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
23
Siła
Wyt.
Szybkość
5
5
7
Brak karty postaci
07-12-2025, 11:33
Izba Pamięci
Daniel Dodge | Every Shadow Wiill Crave To Come Clean | 11.10.59
OPIS WĄTKU
w toku/zakończone
|
Gracz zgłasza: Mg akceptuje:

by the pricking of my thumbs, something wicked this way comes
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#3
Manon Baudelaire
Śmierciożercy
normal is an illusion. what is normal for the spider is chaos for the fly.
Wiek
25
Zawód
alchemiczka w szpitalu św. munga
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
panna
Uroki
Czarna Magia
0
10
OPCM
Transmutacja
4
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
23
Siła
Wyt.
Szybkość
5
5
7
Brak karty postaci
07-12-2025, 11:42
Marzec 1962
Morty Dunham | Kuchnia łączona z salonem | 12
Liczyła, że tym razem nie zrobi jej na złość. Że będzie to jeden z tych razów, gdy przyjemnie zaskoczy się postawą wiolonczelisty, że może dzisiejszy wieczór będzie im dane rozpocząć w przyjemnej atmosferze. Stukot butów na obcasie niósł się po klatce schodowej kamienicy o numerze dziesiątym przez jakiś czas, aż ustał, ustępując miejsca kilku sekundom ciszy. Ta z kolei została przerwana chaotycznymi brzdęknięciami kluczy przesuwanych pomiędzy smukłymi palcami, aż wreszcie w przestrzeni klatki schodowej rozległo się wyraźne szczęknięcie otwieranego zamka.
zakończone
|
Gracz zgłasza: Mg akceptuje:

Morty Dunham | Główne wejście | 17
Tego poranka nie przywitali wspólnie. W mieszkaniu na Pokątnej ostatni raz zjawiła się przedwczoraj, ostatni wieczór przed występem pozwalając Morty'emu spędzić tak, jak uważał. Wyobrażała sobie wtedy, że mężczyzna szuka skupienia potrzebnego mu na sobotni, najważniejszy do tej pory recital. Była bowiem świadoma tego, że gdyby postanowiła nakarmić swoją ciekawość, sprawdzić, jak daleko zaszły jego przygotowania, mogłaby z olbrzymią łatwością zburzyć jego spokój. Ich spotkania były najczęściej intensywne, a nawet jeżeli przebiegały w sposób nawet najczulszy, Manon lubiła mieć całą uwagę Dunhama na sobie. Nie instrument, nie rozterki przyszłych dni, powinien skupić się na niej, nawet gdy obecność kobiety była cicha, zostawiała po sobie zapach jej perfum, ciepło w miejscu, które jeszcze nie tak dawno zajmowała.
w toku/zakończone
|
Gracz zgłasza: Mg akceptuje:

Axel Deveraux | Bordowa sofa w kącie | 19
Przebywanie na Śmiertelnym Nokturnem nie należało do jej ulubionych sposobów spędzania wolnego czasu. Gdyby mogła, najchętniej prowadziłaby swoje interesy w jakimś przyjemnym, nieśmierdzącym fragmencie Londynu, bez obaw, że jeden zły obrót sprawi, że nagle z ulicy wejdzie prosto w rzygownik. Obrzydzały ją podobne myśli i podobne lokale, ale sprawy, które załatwiała na Nokturnie były zbyt delikatne, aby ryzykować przypadkowe podsłuchanie przez tego, czy owego, który w pierwszej kolejności czmychnąłby zapewne na komendę magicznej policji. Trucizny nigdy nie były towarem zalegalizowanym przez prawo, dlatego obrót nimi musiała powierzyć pośrednikom. A gdzie można było znaleźć chętnych do szybkiego zarobku, których można było również łatwo zastąpić kimś kolejnym, gdyby nastał taki przymus? Na Śmiertelnym Nokturnie właśnie.U
w toku/zakończone
|
Gracz zgłasza: Mg akceptuje:

Kwiecień 1962
Morty Dunham | Wielka Sala | 30
Do tej pory obserwowała go ze stosownej odległości. Nie wychodziła mu naprzeciw, nie szukała kontaktu. Spojrzenie każdorazowo trwało nie więcej, niż cztery sekundy; czasem wystarczyło, by złapać to jego, bez słów wysłać wiadomość, sygnał. Chcę mieć Cię bliżej. Zjazd absolwentów miał być pierwszą dużą okazją towarzyską, na której pojawią się we dwoje. Nie razem. Nigdy nie razem, aby nie wzbudzić niczyich podejrzeń, aby ich mały sekret nie wymknął się z klatki ich dłoni. W murach Hogwartu byli dla siebie tylko znajomymi należącymi niegdyś do grona uczniów spod znaku srebrnego węża. Nikim więcej.
w toku/zakończone
|
Gracz zgłasza: Mg akceptuje:

Cassius Avery | Wieża Astronomiczna | 30
Był od niego tak r ó ż n y.
Nie miała innej skali do oceny mężczyzn. Tym, który w jej oczach najczęściej wbijał się w górę, próbując sięgnąć miana ideału był Mortimer. A Cassius Avery, który użyczał jej w tej chwili swego ramienia w iście dżentelmeńskim geście, choć znali się już trochę czasu, dalej wydawał się jej niewiadomą. Niewiadome natomiast były ze wszech miar niebezpieczne. Należało zamienić je na pewniki. Oswoić się z wiedzą o nich, o każdym detalu, dzięki czemu nie będą mogły już wzbudzić nawet grama strachu. A jak najlepiej oswoić człowieka? Spędzać z nim czas.
w toku/zakończone
|
Gracz zgłasza: Mg akceptuje:

Oriana Medici | Salon | 1
Ciche trzaśnięcie teleportacji było pierwszym dźwiękiem, które oznajmiło przybycie Manon do La Tenuta Medicea. Niedługo później do dźwięków tych dołączyło rytmiczne stukanie obcasów, które poprowadziły ją znajomymi ścieżkami aż do wejścia do budynku. Bywała tutaj niezliczoną ilość razy na przestrzeni wielu lat. Zazwyczaj ze swym ojcem, z matką od wielkiego dzwonu. Dziś była jednak sama, składała bowiem wizytę tylko Orianie. Jej Orianie, nie Orianie Medici. Pozwoliła sobie zatem na pewien rodzaj poufałości, w szczególnie w ubiorze. Na ten dzień wybrała brązowy sweter, który zarzuciła sobie na ramiona i związała rękawy na klatce piersiowej, kontrastujący z bielą koszuli, do tego plisowaną spódnicę w ciemną kratę. Pod ramieniem trzymała torbę z brązowego papieru, najwyraźniej zbyt ciężką, aby nieść ją za pomocą uchwytów bez przykrych konsekwencji dla zawartości.
w toku/zakończone
|
Gracz zgłasza: Mg akceptuje:

Antonia Borgin | Łazienka dziewcząt | 30
Myślała, że oszaleje.
Irytek nie był w jej głowie już tylko powidokiem małych, szkolnych tortur, które z jakichś powodów musieli znosić uczniowie Hogwartu. W jednej chwili poltergeist stał się jej największym wrogiem i tylko sam fakt, że ducha nie dało się zabić w klasycznym tego sensie sprawiło, że rozgniewana nie zaczęła ciskać klątw na szczycie Wieży Astronomicznej. Wydawało się, że zawładnął nią duch bazyliszka — spojrzenie, które zazwyczaj pozostawało raczej chłodne, za wyjątkiem chwil, w których potrzebowała dodać do rozmowy więcej swojego uroku, teraz przyjęło formę zupełnie jadowitego. Gotowa była rzucić się na każdego, kto stanąłby na jej drodze, gdy kompletnie przemoczona, za jedyne suche ubranie mając bogato zdobioną, za dużą jak na jej figurę marynarkę, zmierzała w kierunku łazienki dziewcząt. Na całe szczęście — jej i ewentualnych przechodniów — nie natknęła się na nikogo, nikt zatem nie mógł być świadkiem pełnego obrazu jej upokorzenia. Spowodowanego przez pieprzonego ducha!
w toku/zakończone
|
Gracz zgłasza: Mg akceptuje:

Cassius Avery | Restauracja "Dwór Czapli" | 9
Zaproszenie, które wystosował do niej pan Avery było relatywnie krótkie, ale wyjątkowo treściwe. Słowa kreślone w liście niosły ze sobą jedynie pozory możliwości odmowy. I chyba ten ich aspekt przemawiał do panny Baudelaire najbardziej — sięgał do najgłębszych zakamarków jej trzewi i zaciskał się na nich uściskiem podobnym do stalowej, rycerskiej rękawicy. Wiedziała, że nie pozbędzie się tego uścisku, jeżeli nie stawi się w Dworze Czapli o umówionej godzinie. Trochę korciła ją ta myśl. Wystawienia Cassiusa na samotną kolację, a siebie na jego zemstę, jakakolwiek by ona nie była. Bo w tym, co ściskało jej wnętrzności tak mocno, że ból sięgał jej duszy, było coś hipnotyzującego, uzależniającego. Do tego stopnia, że w umyśle Manon pojawiła się myśl o tym, że chciałaby poczuć to raz jeszcze. Gdyby teraz postanowiła wzgardzić jakże hojnym zaproszeniem, mogłaby, się narazić na utratę kontaktu z błękitnokrwistym czarodziejem. I zaprzepaścić szanse na poznanie chociaż części możliwości z wachlarza Avery'ego.
w toku/zakończone
|
Gracz zgłasza: Mg akceptuje:

by the pricking of my thumbs, something wicked this way comes
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Starszy wątek | Nowszy wątek


Skocz do:

Aktualny czas: 12-12-2025, 12:34 Polskie tłumaczenie © 2007-2025 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2025 MyBB Group.