• Witaj nieznajomy! Logowanie Rejestracja
    Zaloguj się
    Login:
    Hasło:
    Nie pamiętam hasła
     
    × Obserwowane
    • Brak :(
    Avatar użytkownika

Serpens > Wielka Brytania > Szkocja > Edynburg > Antykwariat M. & Sons
Antykwariat M. & Sons
Odpowiedz
Odpowiedz
#1
Mistrz Gry
Konta Specjalne
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
Wiek
999
Zawód
Mistrz Gry
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
mugol
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
OPCM
Transmutacja
Magia Lecznicza
Eliksiry
Siła
Wyt.
Szybkość
Brak karty postaci
10-06-2025, 19:39

Antykwariat M. & Sons
Za wąskim frontem przy charakterystycznej, zakręconej uliczce mieści się antykwariat, który naprawdę łatwo przeoczyć. Na szybie wypisano nazwę literami, które już się ścierają. Dzwonek nad drzwiami brzęczy, gdy się wchodzi, a zapach wnętrza to mieszanina kurzu, papieru i herbaty. Półki są zbyt wysokie, książki poukładane według nieznanego systemu, kąty wypełnione nietuzinkowymi bibelotami. Niektóre schowane tu tomy mają spróchniałe grzbiety, inne – pieczęcie bibliotek, których już nie ma. Za ladą stoi mężczyzna w kamizelce, rzadko podnosi wzrok znad notatnika. Klienci przychodzą powoli – czasem po mapę, czasem po tom poezji, czasem zupełnie bez celu, a innym razem w poszukiwaniu zdobnego sekretarzyka. Z tyłu słychać tykanie zegara i skrzypienie starego wentylatora. Światło wpada tylko przez okno wystawowe, reszta tonie w półcieniu. Stary antykwariat nie zmienia się od lat.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta

Strony (2): « Wstecz 1 2
Odpowiedz
Odpowiedz
#11
Leonie Figg
Akolici
he was hanged from the gallows that he built for me.
Wiek
25
Zawód
magibotaniczka
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
półkrwi
Sakiewka
Stan cywilny
zakurzona
panna
Uroki
Czarna Magia
15
0
OPCM
Transmutacja
15
8
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
5
5
13
Brak karty postaci
18-11-2025, 12:11
Światełka rozpalone na dnie jego oczu rozbłysły jeszcze jaśniej, jakby do końca nie wierzył, że może zainteresować sobą Leonie tak bardzo, by chciała przyjąć od niego literackie polecenie. Wystarczyło tak niewiele, żeby go rozweselić. Tak niewiele, żeby troski i smutki zniknęły z jego oblicza, tworząc przed jej oczami mozaikę człowieka o ciepłym uśmiechu i ufnym spojrzeniu. Miał w sobie tyle życia, za którym goniła w szale rozpaczliwych poszukiwań, że miała teraz ochotę spijać iskry emocji z jego ust, otaczać się nimi jak promieniami słońca w chłodny dzień; zachłysnąć się nimi i zapomnieć o wszystkim, co zostałoby za ich plecami. A siła tego pragnienia wydawała się jej przerażająca.
Ozdobione lekkim uśmiechem kiwnięcie głową przypieczętowało plan pożyczenia książki. Kiedyś. Bezpieczne słowo, rozszerzające czas do abstrakcji, w trakcie której Leonie będzie mogła uzbroić się w odwagę, żeby zanurzyć się w morderczym świecie jego zainteresowań. Jednocześnie kategorycznie odpychała od siebie myśl, że to mogłoby o nim źle świadczyć, mimo że czuła w opuszkach pieczenie niepewności. Jeśli pod osnową skóry skrywał spragnionego krwi potwora, cieszącego się brutalnością uprawianą na bezbronnych kobietach, Jasper świetnie by się maskował. Był przecież delikatny i czuły, i jak dotąd wspomnienie kryminałów stanowiło jedyną rysę na jego szkle. Coś, co nie pasowało do reszty obrazu. Mała, niemal niedostrzegalna skaza, o którą można było zahaczyć paznokieć. Mogła nadal mu ufać? Albo inaczej, czy miała przekreślić jego - ich - tylko ze względu na literaturę, którą lubił? Bogowie, sama nie była lepsza, jeśli się nad tym zastanowić! Uwielbiała greckie mity, pełne krwawych zemst, porwań, lubieżnych ekscesów i wojen sprowokowanych byle błahostką.
Nie, nie miała prawa go oceniać.
- Sama nie wiem - zaśmiała się cicho, lekko rumiana porównaniem do damy. Szarmancki Jasper mógł w niej to widzieć, bo jeszcze nie poznał całego spektrum brudu rozkładającego się pod jej skórą. - Wolałabym łeb mantykory czy cnotliwego rycerza, który nie zbliży się do mnie na więcej, niż odległość wyciągniętego ramienia? Trudny wybór - parsknęła w materiał jego płaszcza, nadal opierając głowę na jego ramieniu w okolicach szyi uzdrowiciela. Jej oddech musiał łagodnie łaskotać jego skórę, zaś Leonie ze zdumieniem odkryła, że nie czuje żadnego skrępowania, siedząc przy nim w ten sposób. To wydawało się naturalne. Zgodne z losem, dobre. Bezpieczne. Jasper był ciepły, a ona tuliła się do jego ciepła jak ćma zauroczona błyskiem płomyka. Dlatego też na moment zetknęła ich wargi w pocałunku, a potem umieściła się w poprzedniej pozycji, uśmiechnięta już bardziej figlarnie. - Nie mogę ci tego zdradzić, sir. Inaczej dostaniesz moje poczucie romantyzmu na tacy, zamiast błądzić w jego poszukiwaniu - odparła teatralnie, bo prawda o tym, jak była zestresowana wypadkiem ich pierwszego spotkania, raczej zburzyłaby miłą atmosferę. Była wówczas przerażona - nie tylko pracowniczymi konsekwencjami, ale też jego zdrowiem, jego życiem. Gdyby akurat przebywała na zapleczu, Merlin raczy wiedzieć, jak skończyłoby się starcie Jaspera z diabelskimi sidłami. Jego spojrzenie w tamtym momencie... Zdawało się przeraźliwie puste. I to chyba wystraszyło ją najbardziej. - Zgoda - dodała pogodnie.
Niestety zamiast sceny wymarzonego przez Heelconquesta ślubu, natrafili na kolejne fragmenty walk i oblężenia twierdzy, z której kilkoro śmiałków próbowało się wydostać, by zanieść wiadomość z prośbą o pomoc swojemu monarsze. Opisy stawały się coraz bardziej nużące i Leonie wreszcie zatrzasnęła księgę, tuż przed wyruszeniem Heelconquesta na misję. Przecież na pewno sobie poradzi, skoro ściął trzy głowy za jednym zamachem. Obiad, zarządziła - i dzięki temu nigdy nie dowiedzieli się, jak okrutnie i bezsensownie umarł ich ulubiony bohater.

zt x2
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Starszy wątek | Nowszy wątek
Strony (2): « Wstecz 1 2


Skocz do:

Aktualny czas: 11-12-2025, 04:49 Polskie tłumaczenie © 2007-2025 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2025 MyBB Group.