Nie oczekiwała wielkich szczegółów czy okraszonych w detale opisów, a jedynie chciała wiedzieć czy się odnaleźli. Tak jak w książkach, które tak namiętnie czytała, gdzie główni bohaterowie wpadali sobie w ramiona w wielkiej namiętności, targani emocjami i nie mogli oderwać od siebie rąk. Patrząc uważniej na przyjaciółkę mogła śmiało stwierdzić, że chyba udało im się porozumieć w tych sprawach i raczej Vivienne nie uciekła z krzykiem z sypialni.
Rozmowy o tym co myślą i czują nie były jej obce, ale mimo wszystko czuła się dość dziwnie. Zerkała na starszego brata, zazdroszcząc mu tej pewności siebie i poczucia, że może władać całą rzeczywistością. Miała nadzieję, że z czasem nabierze maniery brata.
Uśmiech i spokój jaki pojawił się na twarzy przyjaciółki upewnił ją w tym, że ta odnalazła kruchą równowagę, którą starała się jej zapewnić. Woda zawsze koiła i odbierała stres. Nie wiedziała jak, nie rozumiała mechanizmów za tym stojących, ale działało.
Czasami miała ochotę bratem potrząsnąć i postawić go w kącie, aby przemyślał własne słowa. Mógł sobie mówić, że Alaric Avery nie zrobił na nim wrażenia, ale nie odważyłby się na jego jawne deprecjonowanie. Nie chcąc wszczynać kłótni ugryzła się w język i podsunęła jedynie swoją szklankę, dając tym samym sygnał, że prosi o jej uzupełnienie.