• Witaj nieznajomy! Logowanie Rejestracja
    Zaloguj się
    Login:
    Hasło:
    Nie pamiętam hasła
     
    × Obserwowane
    • Brak :(
    Avatar użytkownika

Serpens > Wielka Brytania > Walia > Wodospad Aberdulais (Neath Port Talbot)
Wodospad Aberdulais (Neath Port Talbot)
Odpowiedz
Odpowiedz
#1
Mistrz Gry
Konta Specjalne
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
Wiek
999
Zawód
Mistrz Gry
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
mugol
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
OPCM
Transmutacja
Magia Lecznicza
Eliksiry
Siła
Wyt.
Szybkość
Brak karty postaci
19-06-2025, 16:01

Wodospad Aberdulais (Neath Port Talbot)
Tam, gdzie klify toną w morzu, a fale biją z gniewem o skaliste brzegi, znajduje się grota, której wejście widać tylko przy odpływie. Nazywana jest Grotą Morskiego Smoka — nie wiadomo, czy z powodu kształtu wnętrza, czy opowieści, które przekazują rybacy. W środku tego schronienia powietrze pachnie kadzidłem. Z głębi dochodzi bulgot, jakby coś tam oddychało. Rzekomo smok — nie ciałem, lecz echem pradawnej istoty. Wiadome jest, że dziś groty nie zamieszkuje już żadna bestia. Czy aby na pewno? Powiada się, że naprawdę bardzo dawno temu czarodzieje składali w tym miejscu ofiary z bursztynu, wrzucając je do podziemnego jeziora. Być może cenne minerały spoczywają dziś na dnie zbiornika. Wiadomym jest, że obecnie miejsce to przyciąga samotników, alchemików i poszukiwaczy przygód. Ale nie każdy wraca z tej groty taki sam.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta

Strony (2): « Wstecz 1 2
Odpowiedz
Odpowiedz
#11
Riven Thorne
Akolici
Feel the rain on your skin. No one else can feel it for you. Only you can let it in. No one else.
Wiek
23
Zawód
Barmanka
Genetyka
Czystość krwi
jasnowidz
półkrwi
Sakiewka
Stan cywilny
zakurzona
panna
Uroki
Czarna Magia
12
0
OPCM
Transmutacja
10
16
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
5
7
11
Brak karty postaci
26-11-2025, 20:52
Patrzyłam na niego, gdy trzymał mnie za ramię chwilę po tym jak odciągnął mnie od ewentualnego zagrożenia. Byliśmy cali mokrzy, moja sukienka nadawała się tylko do ściągnięcia i wysuszenia. Jak dobrze, że pomyślałam, aby wziąć coś na zmianę. Miałam nadzieję, że wnętrze mojej torebki się nie zalało. Inaczej nie miałabym nic suchego na zmianę.
- A cóż to? - Przedrzeźniłam go, uśmiechając się złośliwie. - Czyżbyś się o mnie martwił?
Nie mieliśmy jednak zbyt wiele czasu na zabawę. Kenneth podszedł do run i wgłębień, przyglądał im się przez chwilę, jednak grota burzyła się coraz bardziej. Nie miałam pojęcia, czy to zbieg okoliczności, czy zakłóciliśmy spokój tego magicznego miejsca. Pewna byłam jednego, zaraz będziemy musieli stąd wyjść, bo inaczej może się to dla nas źle skończyć. Wierzyłam w przeznaczenie, wierzyłam w to, że przyszłość jest dla nas napisana do przodu, a my jedynie możemy ją swoimi działaniami i podjętymi decyzjami lekko zmieniać. Wchodząc tu zaryzykowaliśmy, pchani chęcią przeżycia przygody. Czy nasza obecność potoczyłaby się inaczej gdybyśmy, na przykład, nie zaczęli zbierać tych bursztynów? Nie wiedziałam. Ale miałam dziwne wrażenie, że to wzbudziło złość w tym miejscu. Bardziej racjonalny był przypływ, to prawda. Ale…
Nawet nie dał mi czasu na reakcję. Zarządził wyjście i od razu ruszył w stronę przesmyku. Zmarznięta, przez chłodne powietrze, które pojawiło się w grocie, ruszyłam za nim. Przecisnęłam się pomiędzy skałami, a wnętrze jaskini różniło się od tego, które zostawiliśmy za sobą idąc dalej. Zdecydowanie więcej było wody. Moje buty były już całkowicie przemoczone, nawet nie zwracałam już uwagi na chlustającą w nich wodę. Patrzyłam z pewnego rodzaju podziwem ale i strachem, jak woda napływa do komnaty z absolutnie każdej strony. Każdej szczeliny, dziury, przesmyku. Lała się po ścianach, nawet z sufitu kapiąc ze stalaktytów. Gdyby nie głos Kennetha zbyt szybko nie ruszyłabym się z miejsca przytłoczona tym widokiem. Był nieziemski, pokazywał ogromną potęgę wody. Jej siłę. Sprawczość. Woda miała moc tworzenia i niszczenia wszystkiego. Dawała życie i potrafiła je odebrać. Mieliśmy kilka chwil, aby jej swojego życia nie oddać.
Spojrzałam na Kennetha jak się schyla i podnosi bursztyny. Zaraz pojawił się ogromny huk, kolejny gejzer wybuch z wielką mocą i duża fala wody wlała się do środka. Na jego słowa spojrzałam w stronę wyjścia i zaczęłam biec w tamtym kierunku. Kątem oka dostrzegłam wypadające z ręki bursztyny, błysk w oku. Pomyślę o tym, gdy wyjdziemy stąd żywo.
- Uważaj jak biegniesz - krzyknęłam tylko, mijając kolejne przeszkody. - Dziura!
Biegłam ile sił w nogach. Byłam szybka, tego nie można było mi odmówić. Obróciłam się, sprawdzając czy Kenneth biegnie za mną, a potem oboje wypadliśmy na zewnątrz jaskini i ruszyliśmy w pierwsze wyżej położone miejsce, które wydawało się bezpieczne. Kiedy już nic nam nie zagrażało, odetchnęłam ciężko.
Mokre włosy przyczepiły mi się do czoła i do policzków. Chustka, która chroniła szyję przed widokiem osób trzecich, zasłaniając znaczną ilość malinek na skórze, rozwiązała się i jedynie na słowo honoru wisiała na moim ramieniu zaplątana o płaszcz. Buty miałam mokre, sukienkę również. Ale nie wyglądałam na złą, wręcz dziwnie ucieszoną. Ta ilość adrenaliny.
- To… to było niesamowite! - Stwierdziłam rozbawiona, próbując ogarnąć włosy wchodzące mi od oczu.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#12
Kenneth Fernsby
Czarodzieje
Wiek
31
Zawód
Kapitan "Złotej Łani", przemytnik
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
kawaler
Uroki
Czarna Magia
12
0
OPCM
Transmutacja
15
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
11
11
12
Brak karty postaci
01-12-2025, 15:05
Uśmiechnął się bezczelnie na jej słowa kiedy wykorzystała ten sam tekst, którym się posłużył wcześniej. -Szkoda by było. - Odparł jedynie. Jedynak grota i przypływ miały swoje plany. Jeżeli chcieli wyjść z tego cało musieli opuścić to miejsce.
Woda wzbierała w jaskini, początkowo sącząc się wąskimi strużkami po omszałych ścianach, by po chwili spływać już całymi kaskadami, które dudniły echem niczym odległe armatnie salwy. Gdy przypływ uderzył pełną siłą, fala wdarła się do wnętrza groty z rykiem, niosąc ze sobą chłód, pianę i bezlitosną potęgę. Cofnęli się odruchowo, czując jak poczucie bezpieczeństwa topnieje w nich równie szybko jak śnieg pod wpływem promieni słonecznych; wydawało się, że ucieczka jest równie nierealna, jak zatrzymanie oceanu w dłoniach. A jednak, popychani zarówno strachem, jak i adrenaliną, rzucili się ku jedynemu wąskiemu przejściu. Przemoczeni do suchej nitki wydostali się na zewnątrz w ostatniej sekundzie, by zobaczyć, jak morze ponownie zalewa wejście do jaskini, zamykając je szczelnie przed światem aż do następnego odpływu.
Stał przez chwilę w rozprysku bryzy, włosy miał przyklejone do czoła, koszulę ciężką od wody, a każdy jego oddech parował. Uśmiechał się szeroko, szaleńczo wręcz, uśmiechem osoby, która była w swoim żywiole i czuła jak gorąca krew płynie w jego żyłach. W jego spojrzeniu widać było jasne, nieujarzmione iskry kiedy obejrzał się na Riven słysząc jej okrzyk. Wzrok kapitana prześlizgnął się po jej wyglądzie, na sekundę dłużej zatrzymując się na zaczerwienieniach jej szyi. Uniósł dłoń, aby odgarnąć z czoła dziewczyny mokre kosmyki włosów, zrobił to nad wyraz delikatnie i ostrożnie. -Jesteś szybka, bardzo szybka. - Skomentował rozbawiony, ale widać, że podobnie jak ona w adrenalinie. Ujął wiszącą apaszkę na ramieniu i poprawił na szyi, aby na pewno jej nie spadła. Następnie sięgnął po różdżkę. -Sicco. - Skierował ciepły strumień powietrza na czarownicę patrząc jak jej ubranie powoli schnie. -Nie chcemy, abyś zachorowała.- Kiedy upewnił się, że ubiór Riven jest suchy zajął się swoim wyglądem. Po chwili mogli cieszyć się na powrót suchymi ubraniami. Choć zdawało mu się, że jeszcze w butach chlupie woda. Postanowił na razie to ignorować. Chowając różdżkę sięgnął ku torbie, z której wyciągnął woreczek z zebranymi wcześniej bursztynami. -Gratuluję panno Thorne, zamieniasz się w pirata. Jaskinia skarbów i wyciągnięty z niej skarb, należy do ciebie. - Podał jej woreczek, a potem skierował się do bezpiecznego zejścia w dół. -Czas teraz na kolejną przygodę. - Z tymi słowami podał jej swoją dłoń, najwidoczniej gotowy przenieść ich teraz w całkowicie inne miejsce. Mówił przecież, że cały dzień i cała noc. A dopiero wszystko się zaczęło. -Mam nadzieję, że zgłodniałaś. - Dodał jeszcze z tajemniczym uśmiechem i czekał, aż ujmie jego dłoń.

|zt x 2
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Starszy wątek | Nowszy wątek
Strony (2): « Wstecz 1 2


Skocz do:

Aktualny czas: 11-12-2025, 03:10 Polskie tłumaczenie © 2007-2025 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2025 MyBB Group.