III runda (Turniej MZA) - Francesca Goldsmith vs. Vincent Rineheart

[Mistrz Gry]

Arena Magicznych Pojedynków

Data wątku: 30 IV 1962
Uczestnicy wątku: Francesca Goldsmith vs. Vincent Rineheart
Główny cel wątku: Turniej Pojedynków
Zaczyna: Francesca Goldsmith

[Mistrz Gry]

Pojedynek rozpoczyna...
Potencjał szybkości Vincenta: 5
Potencjał szybkości Francesci: 11

1x k100 (Szybkość Francesci):

88

1x k100 (Szybkość Vincenta):

64

[Francesca Goldsmith]

Skala trudności rosła z każdym przeciwnikiem. Radość ze zwycięstwa trwała krótko, czas było ponownie rozpocząć zabawę. Nazywała to małą przyjemnością, lecz była w niej silna chęć wygranej. Rozpoznała swego konkurenta, gdy stali jednak naprzeciwko siebie niewiele to znaczyło. 
–  Powodzenia –  powiedziała, dodając w myślach ale nie za dobrze. Z różdżką w dłoni ukłoniła się, by zaraz potem odwrócić się i wykonać wyznaczoną liczbę kroków. To będzie długi pojedynek, trzeba będzie wykazać się cierpliwością. Był szybki, ale ona była nawet szybsza.
–  Levicorpus – pierwsze zaklęcie skierowała w jego stronę, pojedynek się rozpoczął.

HP: 278
Punkty stylu: 5/50
- wygranie wygranie testu spornego na szybkość

1x k100 (Levicorpus):

55

[Vincent Rineheart]

Turniej prężnie przesuwał się do przodu. Kolejne walki kończyły się hucznymi wygranymi, srogimi porażkami rozkładającymi na łopatki. Nie zdołał załapać się na zbyt długi odpoczynek. Siedząc w drugiej sali, zdążył ochłonąć i napić się wody, gdyż ciepło powietrza i intensywność walki dawała się we znaki. Nie zdążył zebrać myśli, podczas gdy jedna ze współorganizatorek wywołała jego imię. Wzdychając ciężko, podniósł się do góry odwieszając grafitową marynarkę. Poprawił podciągnięte rękawy jasnej koszuli i przymknął powieki, aby jeszcze na moment złapać ulotność spokoju chwili. Bez zawahania, z wyprostowanymi plecami i nieco spiętymi barkami, ruszył na dobrze znaną arenę, nie spoglądając za siebie. Nie potrzebował dopingu, czy ciekawskich oczu. Zbyt wiele niechcianych osobistości pojawiło się dziś na polu walki, kim miał okazać się kolejny przeciwnik? Uniósł brodę na ciemnowłosą kobietę. Nikły grymas uśmiechu wstąpił na jego usta, gdy z kurtuazją i zasadami, kłaniał się w pół, nie spuszczając wzroku uniesionych powiek i błękitnych tęczówek. Mógł się tego spodziewać. - Połamania różdżek. - rzekł z intencją rozbawienia, lecz powagą przemkniętą między twardymi zgłoskami. Poruszył nadgarstkami i rozruszał ramiona. Zajął pozycję, a różdżka uniosła się w gotowości. Na znak czekał na jej ruch. Pierwsze zaklęcie szybowało w jego stronę: - Protego! - wyrzucił pewnie, mając nadzieję, że tarcza odbije zmyślny urok.

PS: 0/50
HP: 280/280

1x k100 (Protego):

30

[Vincent Rineheart]

Tarcza nie zdołała pochłonąć rozpędzonej wiązki zaklęcia, która trafiła w bok mężczyzny. Dobrze znał efekt zaklęcia. Jego ciało, niespodziewanie uniosło się do góry, zdążył jeszcze mocniej zacisnąć palce na swojej różdżce. Jego perspektywa przewróciła się do góry nogami, a on zwisał w powietrzu, trzymany za kostkę. Sprytnie. Odetchnął ciężko, powstrzymując chęć zaśmiania się z patosu sytuacji. Mimo chwilowej komplikacji, nie zamierzał poddawać się od razu. Wyciągając prawą rękę, walcząc ciężkością lewitacji i oddechu, spróbował wykrzyczeć głośne: - Ardens Scutum! - wierząc, że głos i odwrócony gest, pośle odpowiednią siłę. Poziom skupienia sięgał ponad normę.

PS: 0/50
HP: 280/280

1x k100 (Ardens Scutum):

31

[Francesca Goldsmith]

W czasie pojedynku liczą się sekundy. Jedna udana akcja winna otwierać plan kolejnym założeniom, zarazem dostosowywać się do działań przeciwnika. Była to szybka wymiana ciosów, szachy pisane magią i krwią. Grali w tą najbardziej bezpieczną wersje, gdzie surowy sędzia przypatrywał się im działaniom. Pomimo tego, że Vincent wisiał do góry nogami, nadal był zdolny rzucić zaklęcie, a przynajmniej spróbować. Nie miała dużo czasu, przewaga pozycji szybko mogła zostać zniwelowana.
– Ventus – posłała kolejne zaklęcie w jego stronę.

HP: 278
Punkty stylu: 10/50 (+5 za sprawienie, aby przeciwnik znalazł się w powietrzu)
Ventus| próg: 55

1x k100 (Ventus):

71

[Francesca Goldsmith]

Zaklęcie za zaklęciem, cały plan kreowany w umyśle.  Musiała być kilka kroków przed nim, przewidywać co nastąpi zaraz. Nie mogła zwolnić, różdżka znowu była przygotowana do użycia. Każde zawahanie oznaczało szanse dla przeciwnika, którą mógł wykorzystać. Wiedziała jakie zaklęcie chce posłać, żadnego zawahania i żadnej chwili oddechu.
–  Petrificus Totalus  – wyrecytowała, z myślą, że najprzyjemniej będzie, gdy w ogóle nie będzie mógł się ruszać.


HP: 278
Punkty stylu: 15/50 (+5, panowanie nad żywiołem)

Petrificus Totalus| próg: 75

1x k100 (Petrificus Totalus):

4

[Vincent Rineheart]

Zwis, w którym znajdował się jeszcze przez jakiś czas, utrudniał czarowanie. Był odrobinę rozjuszony, poddenerwowany faktem, iż nie mógł zapanować nad pozycją, precyzją ruchu i wyrafinowanego zamachu. I choć możliwość ataku nie była mu zabroniona, wiedział, że traci wiele cennych sekund domniemanej przewagi. Widząc jak kolejna wiązka zaklęcia, mknie w jego stronę, mógł jedynie przymknąć powieki, skupić uwagę i wykonać zaklęcie tarczy, które kreślił już zamkniętymi oczami. Znał je, wystarczająco dobrze: - Protego! - wyrzucił z nadzieją, że tym razem magia trudnych warunków, posłucha jego głosu.

PS: 0/50
HP: 280/280

1x k100 (Protego):

89

[Vincent Rineheart]

Potężna tarcza poszybowała w stronę wiązki zaklęcia, wchłaniając rozpędzoną moc. Uśmiechnął się pod nosem delikatnie, niezauważalnie. Poczuł, że ciało drży niebezpiecznie. Magia zwisającego uroku, przestała działać, dlatego przygotował się, aby spadając zaprzeć się na rękach oraz silnych nogach. Wstał szybko, o własnych siłach, otrzepując ręce. Starał się nie wypuścić wiązowej broni. Przenikliwy wzrok jasnego błękitu, zatrzymał się na kobiecie, mówiąc donośne: - Sprytnie. - a gdy ponownie ustawił się na odpowiednim polu, postanowił powtórzyć atak, który wcześniej zniknął w przestrzeni: - Ardens Scutum! - wiedział, że robi wrażenie.


PS: 5/50 (Protego powyżej 100 oczek)
HP: 280/280

1x k100 (Ardens Scutum):

21

[Francesca Goldsmith]

Zaklęcie nie wyszło, szansa została stracona. Jego wyczarowana tarcza za to była potężna, pozbawiając pierwszego uroku szans na działanie. Teraz stał już na nogach, gotów do działania. Jej przewaga pozycji została stracona, wszystko zaczynało się od początku.
– Mogło być lepiej – stwierdziła samokrytycznie, gdyż nie była zadowolona z rozwoju sytuacji i dopuszczenia przeciwnika do powrotu do równowagi sił. Jego Ardens Scutum nie wywołała do końca wrażenia, lecz niektóre z jej czarów nie były lepsze. Zostawiła za sobą porażki, czas było na kolejny ruch.
– Permafrost – rzuciła w jego stronę, próbując innego sposobu.

HP: 278
Punkty stylu: 15/50

Próg Permafrost: 65

1x k100 (Permafrost ):

57