• Witaj nieznajomy! Logowanie Rejestracja
    Zaloguj się
    Login:
    Hasło:
    Nie pamiętam hasła
     
    × Obserwowane
    • Brak :(
    Avatar użytkownika

Serpens > Wielka Brytania > Anglia > Domostwa > Derbyshire, Burke Manor > Gabinet Xaviera
Gabinet Xaviera
Odpowiedz
Odpowiedz
#1
Mistrz Gry
Konta Specjalne
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
Wiek
999
Zawód
Mistrz Gry
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
mugol
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
OPCM
Transmutacja
Magia Lecznicza
Eliksiry
Siła
Wyt.
Szybkość
Brak karty postaci
06-08-2025, 10:48

Gabinet Xaviera
Gabinet Xaviera utrzymany jest w ciemnych kolorach. W jego centralnym jego miejscu stoi masywne biurko, które przeważnie zastawione jest księgami i różnymi papierami, a przy nim stoi wygodny, skórzany fotel. Ściana za biurkiem zastawiona jest półkami, które uginają się od wszelkiego rodzaju ksiąg oraz artefaktów wystawionych w szklanych gablotach. Niektóre z nich są specjalnie zabezpieczone są specjalnymi runami i zaklęciami ochronnymi aby skryte w nich przedmioty nie oddziaływały na przebywających w pomieszczeniu czarodziei. Ciężkie zasłony w dużym oknie przeważnie są zasłonięte, ale Xavier rozsuwa je w ładniejsze dni. Na ścianie naprzeciwko biurka stoją dwa wygodne fotele po obu stronach kominka, który oprócz okna i skromnego żyrandola zwisającego z sufitu jest źródłem światła, a przede wszystkim ciepła w zimne dni.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta

Strony (3): « Wstecz 1 2 3 Dalej
Odpowiedz
Odpowiedz
#11
Xavier Burke
Śmierciożercy
Wiek
31
Zawód
Badacz artefaktów, handlarz informacjami
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
żonaty
Uroki
Czarna Magia
0
20
OPCM
Transmutacja
11
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
15
10
5
Brak karty postaci
20-10-2025, 16:09
Wiedział, że książka ją zainteresuje, bo widział jak bardzo zaintrygowała ją przesłana bransoletka. Cieszył się, że inni badacze doceniają jej starania, jej dążenie do poszerzania swojej wiedzy. Vivienne chciała wiedzieć więcej, chciała zostać specjalistą w swojej dziedzinie i on doskonale to rozumiał. On sam chciał w przyszłości być uznawanym za najlepszego znawcę artefaktów w kraju, a może i pewnego dnia na świecie. Zdawał sobie sprawę, że jeszcze daleka droga przed nim, bo mimo swoich trzydziestu jeden lat na karku, był względnie młody, za młody by zostać uznanym wybitnym znawcą i badaczem artefaktów. Dążył jednak do tego każdego dnia, starając się dowiadywać nowych rzeczy i poszerzać swoją wiedzę.
- Cieszę się, że mogłem ci pomóc. - uśmiechnął się łagodnie patrząc na żonę - Tak, myślę, że bez większego problemu byłbym w stanie to zabezpieczenie zdjąć. Ale w tym wypadku nie chodzi o mnie, to nie do mnie przysłaną tą bransoletkę. - pokręcił głową - Chcą żebyś to ty ją zbadała i wystawiła na jej temat opinie. To bardzo ważne i wyróżniające zadanie, bo wierzą w twoje umiejętności i twoją widzę. Ja również w nie wierzę. - odparł spokojnie z zadowoloną miną przyglądając się jej jak z zainteresowaniem wertuje stronice księgi.
Kiedy ją tak obserwował przypomniało mu się jak on otrzymał swoją pierwszą książkę o artefaktach od ojca. Był w na drugim roku Hogwartu, dostał ją pocztą. Zarwał wiele nocy czytając ją pod kołdrą żeby nie obudzić kolegów. Notatki, które zgromadził dzięki tej jednej książce były obszerne i kiedy pokazał je ojcu podczas przerwy świątecznej, ten zadowolony podarował mu kolejny tom. Doskonale więc rozumiał podekscytowanie Vivienne możliwością przeczytania tej, którą od jej dał.
- Mam, ale tak jak mówisz, jedna na raz. Wszystko w swoim czasie. Nie ograniczaj się, rób notatki tyle ile ci trzeba, a jak skończysz to śmiało możesz do mnie przyjść i sprawdzimy czy twoje wnioski będą słuszne. Napisz też do Norwegii i dowiedz się czy chcą aby zdjąć zabezpieczenia. Jeśli wyrażą taką chęć mogę to zrobić w twojej obecności abyś mogła obserwować cały proces. - powiedział podchodząc do stolika przy kominku i sięgając po szklankę, na której dnie jeszcze zostały mi resztki whiskey.
Kiedy otrzymał całusa w policzek uśmiechnął się sam do siebie. To było naprawdę miłe i nie miał na myśli formy jej podziękowania. Fakt, że mógł się z kimś podzielić swoją wiedzą, że została ona przyjęta z takim entuzjazmem naprawdę połechtało to jego ego.
- Tylko nie siedź za długo. - odezwał się jeszcze zanim zamknęły się za nią drzwi, po czym mimowolnie zaśmiał się cicho pod nosem.
Coś czuł, że dzisiaj pierwszy położy się spać, bo Vivi będzie pochylać się na książką, do momentu kiedy nie wparuje do jej gabinetu, weźmie ją pod pachę i zaciągnie do sypialni siłą.

ztx2
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#12
Primrose Burke
Czarodzieje
Wiek
25
Zawód
Badaczka artefaktów i run
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
zaręczona
Uroki
Czarna Magia
12
9
OPCM
Transmutacja
10
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
5
10
8
Brak karty postaci
28-10-2025, 17:43
|18 kwietnia 1962, późny wieczór

Poprawiając mankiety, które wcześniej podwinęła, aby asystować w kąpieli Vivienne zapukała do drzwi gabinetu brata. Wiedziała, że go tam znajdzie. W chwilach stresu i niepewności rzucał się w wir pracy. Działali obydwoje dokładnie tak samo. To pomagało zebrać im myśli, poukładać roztrzepane i uspokoić siebie, aby ostatecznie znaleźć rozwiązanie wielu problemów. Przekraczając próg pomieszczenia od razu skupiła się na twarzy Xaviera - czy miał marsowe czoło, czy podpierał głowę na dłoni, a może siedział zgarbiony nad stosem dokumentów. Każdy gest mówił co innego o jego stanie. Ujęła szklanki ognistej w dłonie i jedną postawiła przed bratem. Nie pytała czy chce. Nie musiała. -Vivi zasnęła. - Oznajmiła i usiadła naprzeciwko brata. Wyciągnęła nogi przed siebie w mało eleganckim geście i pociągnęła łyk ze swojej szklanki. Nie była miłośniczką ognistej, ale przyzwyczaiła się na tyle do jej smaku, że nie krztusiła się przy jej piciu.
Miał zostać ojcem. Każdy się tego spodziewał, ale nie każdy tak szybko. Ile byli po ślubie z Vivienne? Wcale nie tak długo. Aż kusiło ją rzucenie niewybrednego komenatrza, który nie przystoił młodej pannie, jednak ugryzła się w ostatnim momencie w język. Widziała jego minę kiedy prosił, aby udała się do jego sypialni gdzie czekała na nią przyjaciółka. Ta, które teraz wypoczywała po przepłakaniu dużej ilości łez. -Jak się czujesz? - Zapytała po dłuższej chwili milczenia. -I nie mów mi, że dobrze, bo wiesz, że nie odpuszczę. - Mógł zwodzić innych swoimi słowami, mógł przewierać ich swoim wzrokiem na wylot. Zbyt dobrze to znała, aby na nią zadziałało. Chciała dowiedzieć się co myślał. Jak postrzegał obecną sytuację nim powie coś więcej na temat Vivienne i jej stanu - tak kruchego, że mocniejsze dotknięcie mogło sprawić, że znów się posypie w drobny mak. Informacja o ciąży powinna odbić się echem radości, a jednak było inaczej. Nikt nie spodziewał się, że młoda pani Burke wpadnie w panikę, a każda oznaka radości i gratulacji wzbudzi u niej jeszcze większy lęk i strach o swoje życie.
Nie miała zamiaru robić bratu kazań, ani go pouczać jak ma się obchodzić z ciężarną. Co mogła Primrose na ten temat wiedzieć? Nigdy sama nie była w ciąży, nie doświadczyła tego stanu. Mogła jedynie upewnić się, że obydwoje zadbają o siebie i między nimi nie będzie niezgody. Jeszcze tego brakowało, aby teraz zapadły między nimi ciche dni. -Poprosiła o ciebie, abyś do niej przyszedł. - Dodała jeszcze. Nie chciała go trzymać w poczuciu winy. -Zanim jednak cię do niej puszczę, chciałam upewnić się jak ty się trzymasz. - Nie należała do wybitnie wylewnych osób, ale Vivienne ją zmiękczała skutecznie. Obcowanie z nią sprawiło, że pannie Burke zdarzało się odsłaniać tę delikatniejszą część siebie.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#13
Xavier Burke
Śmierciożercy
Wiek
31
Zawód
Badacz artefaktów, handlarz informacjami
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
żonaty
Uroki
Czarna Magia
0
20
OPCM
Transmutacja
11
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
15
10
5
Brak karty postaci
06-11-2025, 18:47
To wszystko stało się tak nagle, że sam nie mógł tego ogarnąć umysłem. Nauczony przez lata jak panować nad swoimi emocjami, jak chować przed innymi swoje uczucia, w tym momencie był na siebie zły. Jak w ogóle mógł pozwolić aby Vivienne zauważyła na jego twarzy cokolwiek innego niż spokój. Potrzebowała jego opanowania w tamtym momencie, a on stracił rezon, na sekundę, ale to jednak wystarczyło. Cały czas o tym myślał kiedy wrócili do sypialni i położyli się do łóżka. Nadal w ubraniach, w których wybrali się na jej urodzinowe przyjęcie. Potrzebowała teraz spokoju, była przerażona, zestresowana i nie wiedziała co dalej. Kiedy leżeli cały czas się jej przyglądał, delikatnie gładził ją to po dłoni, to po włosach i sam nie wiedział jak się z tym wszystkim czuć. Z jednej strony niesamowicie się cieszył, miał zostać ojcem, miał mieć dziecko i to z nią, z kobietą, która jeszcze kilka miesięcy temu była mu kompletnie obca, a teraz była dla niego jedną z najbliższych osób na świecie. Marzył o rodzinie, o dzieciach, o szczęśliwym życiu, ale jednocześnie atakowały go niesamowite wątpliwości. Jak lawina spadły na niego wspomnienia z tamtego dnia, z dnia kiedy stracił Charlotte i ich córeczkę. Obawy, że historia znów zatoczy koło były silniejsze od szczęścia. Nigdy by się nie pozbierał gdyby stracił również Vivienne. Przecież wtedy też wszystko było w porządku, może czasami była słabsza, ale tłumaczono mu, że to normalne w tym błogosławionym stanie…a potem przyszło najgorsze i już nigdy nie mógł jej przytulić, dzielić z nią chwil. Nie mógł więcej na to pozwolić.
Kiedy drzwi od gabinetu się otworzyły, siedział na fotelu i przyglądał się wesoło tańczącym płomieniom w kominku. Marynarka leżała przewieszona przez oparcie, dwa guziki koszuli rozpięte, a rękawy podwinięte do łokci. Słysząc kroki oderwał wzrok od ognia i skierował go na siostrę. Śledził ją wzrokiem kiedy przechodziła przez pomieszczenie i bierze szklanki nalewając do niej alkoholu. W milczeniu przyjął od niej jedną.
- Jest bardzo zmęczona. - powiedział spokojnie, po czym wziął małego łyka whiskey, po chwili sięgając po srebrną papierośnicę leżącą na stoliku między nimi.
Odpalił papierosa, po czym zaśmiał się cicho na słowa Prim. Była uparta, nie było opcji żeby mu odpuściła, ale chyba w tym momencie jak raz mu to nie przeszkadzało. Jak rzadko, miał po prostu potrzebę porozmawiania z kimś, z kimś kto nie jest jego żoną, bo nie mógł z nią rozmawiać właśnie o tym.
- Sam nie wiem. - westchnął wypuszczając dym przez nos, poprawiając się na fotelu - To wszystko jest takie nagłe…może nie niespodziewane, bo jednak jesteśmy małżeństwem, ale nie spodziewaliśmy się, że jednak przyjdzie to tak szybko. Nigdy o tym nie rozmawialiśmy, nie chciałem wzbudzać żadnej presji. - pokręcił głową ponownie zaciągając się papierosem.
Słysząc, że Vivienne o niego prosiła spojrzał uważnie na siostrę. Szczerze mówiąc się tego nie spodziewał. Podejrzewał, że to Primrose będzie przy niej trwała całą noc, a on prześpi się w jednym z pokoi gościnnych, da jej czas by chociaż przez moment mogła o tym na spokojnie pomyśleć. Jej reakcja była dla niego jasna i może to właśnie dlatego przez tą chwilę dostrzegła pęknięcie w jego masce. On sam dawno nie czuł uczucia żalu, więc był również zaskoczony swoją reakcją. Przecież tyle jej obiecał.
- Myślałem, że zostaniesz przy niej…nie sądziłem, że będzie mnie chciała mieć teraz obok siebie. - odezwał się w końcu.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#14
Primrose Burke
Czarodzieje
Wiek
25
Zawód
Badaczka artefaktów i run
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
zaręczona
Uroki
Czarna Magia
12
9
OPCM
Transmutacja
10
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
5
10
8
Brak karty postaci
11-11-2025, 22:46
Nie siedział nad stosem dokumentów, nie czytał papierów. Patrzył w ogień. To był dla niej jasny sygnał, że jest poważniej niż sądziła. Tym bardziej nie miała zamiaru teraz odpuścić i pozwolić, aby brat schował się w swojej skorupie. Dlatego teraz siedziała i przyglądała mu się uważnie oraz słuchała każdego wypowiadanego słowa. Przechyliła nieznacznie głowę ku ramieniu, a ciemny kosmyk włosów opadł na jej czoło. Pociągnęła łyk ze szklanki, a potem przeniosła spojrzenie na skaczące płomienie. W głowie słyszała głos Vivienne, która wypowiadała podobne słowa - to samo zaskoczenie, ta sama barwa smutku podszyta lękiem o drugą osobę. To dobrze wróżyło dalszej rozmowie. -Nie. Ona chce ciebie i potrzebuje właśnie ciebie. - Powiedziała poważnym tonem przenosząc wzrok z kominka na twarz brata. Nie chciała zdradzać zaufania przyjaciółki i nie miała zamiaru mówić mu wszystkiego co usłyszała w pełnej tajemnicy. Jednak chciała go jakoś nakierować na odpowiednie tory myślenia. Westchnęła cicho.
-Zadziwiające. Dwójka dorosłych ludzi, mąż i żona, obydwoje tak samo zaskoczeni, że kobieta jest w ciąży. - Uśmiechnęła się pod nosem. -Daruj sobie to spojrzenie. - Mruknęła do niego kiedy ich spojrzenia się skrzyżowały. -Widzę jak na siebie patrzycie. Nie jestem ślepa, a za takim spojrzeniem idzie coś więcej. Nie mam dziesięciu lat Xavier. - Trochę im zazdrościła tej pasji jaką dzielili, a o której mogła się jedynie domyślać. Miała okazję zasmakować jej na razie tylko raz, a apetyt pozostał. Bawiła się przez chwilę szklanką z trunkiem i odchrząknęła nieznacznie starając się w myślach odpowiednio dobrać słowa. -Vivi jest pełna lęku, to dla niej nowość. Boi się o wiele rzeczy i zapewniłam ją, że wykażesz się zrozumieniem jej obaw. Nie wiem czy wszystkie ci wyjawi, bo zdaje się, że się ich wstydzi. Boi się odrzucenia z Twojej strony, Xav. - Wyrzuciła z siebie to co usłyszała, a jednocześnie miała nadzieję, że nie zdradziła za dużo. -Zachęciłam ją, aby z tobą porozmawiała. - Upiła kolejny łyk ze szklanki. -Więc wykaż się delikatnością. Zmiany ją przerażają, a to czego teraz potrzebuje to wsparcia i poczucia, że może pozostać sobą - Przymknęła nieznacznie oczy. Też czuła ogarniające ją zmęczenie. -Czego się boisz? - Zapytała czarodzieja wprost. Mógł być silny, mógł utrzymywać fasadę, ale był też człowiekiem, który miał swoje obawy choć nie mówił o nich wprost. Ale nie przy Primrose, bo nawet jak nie znajdowała rozwiązania, to go wysłuchała i nie oceniała. Dla niej był najlepszym bratem na świecie i ostoją bezpieczeństwa, do której zawsze mogła uciekać.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#15
Xavier Burke
Śmierciożercy
Wiek
31
Zawód
Badacz artefaktów, handlarz informacjami
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
żonaty
Uroki
Czarna Magia
0
20
OPCM
Transmutacja
11
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
15
10
5
Brak karty postaci
13-11-2025, 19:50
Czuł spięcie, które ogarnęło jego ciało, najbardziej na ramionach. Zaczynał już odczuwać zmęczenie, ale kompletnie innego rodzaju niż do tej pory. To, które przeważnie łapało go pod koniec dnia było związane z pracą, natłokiem obowiązków, teraz był kompletnie inaczej. Mieszanina emocji i wydarzeń sprawiła, że zgarbił, zawsze wyprostowaną i dumną sylwetkę, mocniej zapadając się w fotel. Był po prostu zmęczony tymi wszystkimi uczuciami, na które rzadko sobie pozwalał. Nie był do tego przyzwyczajony, oczywiście, uczucia nie były mu obce, ale uczony przez całe życie je ukrywać i maskować, teraz kiedy wyszły na wierzch wysysały z niego siły witalne. Nie pojmował tego.
Ponownie spojrzał na siostrę i lekko skinął głową. Oczywiście, że do niej pójdzie. Położy się obok i przytuli ją delikatnie, a potem zapewni, że wszystko będzie w porządku. Bo będzie, nie brał innego scenariusza pod uwagę. Była teraz taka krucha, wiedział, że źle dobrane słowa mogły całkowicie roztrzaskać i tak już pękniętą skorupę. Nie było jednak już odwrotu, mleko się rozlało i musieli sobie z tym poradzić.
Brew powędrowała ku górze słysząc słowa Prim. Nie powiedział nic, ale mogła doskonale odczytać z jego spojrzenia co sobie pomyślał. Może i panny z domu Burke miały więcej swobody, ale mimo wszystko obowiązywały je te same zasady co każdą inną kobietę. Takie stwierdzenia w ustach siostry po prostu mu do niej nie pasowały. Nie zmieniało to jednak faktu, że miała racje. Oczywiście, że mogli się tego spodziewać i nikogo nie powinno to dziwić, zwłaszcza, że ich pożycie seksualne było dość bogate. Mimo wszystko żadne z nich nie spodziewało się, że to tak szybko nastąpi. Nie rozmawiali na temat dzieci, jednak reakcja Vivienne wystarczyła mu za tysiące rozmów. Nie chciała mieć dzieci i to właśnie to go zabolało najbardziej.
- Czasami mam wrażenie, że jednak masz. - skomentował jej słowa kręcąc głową, po czym ponownie zaciągnął się papierosem i przez moment obserwował rozpływający się w powietrzu dym.
Nie miał zamiaru przyznać jej racji. Znali się zdecydowanie zbyt krótko aby mogło z tego powstać coś o czym myślała Primrose. Darzył Vivienne szacunkiem jakim mąż powinien darzyć żonę, lubił spędzać z nią czas, wywoływała uśmiech na jego twarzy, rozmowy z nią go nie nudziły, nie było jednak mowy o żadnych głębszych uczuciach. A w każdym razie to próbował sobie wmawiać kiedy łapał się na tym, że odpływał do niej myślami w ciągu dnia, czy obserwował ją ukradkiem podczas wspólnych chwil.
- Odrzucenia? - spojrzał na nią szczerze zaskoczony prostując się nagle- Wiem, że się boi. Chcąc nie chcąc doskonale zobaczyłem to na jej twarzy. Nie musisz przy mnie przebierać w słowach Prim. - pokręcił głową - Wiem doskonale jak się czuje, dała mi to odczuć. Nie chce tej ciąży, bo boi się, że będzie musiała zapomnieć o sobie, zająć się tylko dzieckiem, że nie będzie mogła się dalej rozwijać jak chciała. Ale to nie prawda, obiecałem jej, że cokolwiek by się nie działo będę ja wspierał i nie będę jej ograniczał. - westchnął na nowo opierając się o fotel - Ciąża to nie koniec świata, owszem, nie będzie mogła robić niektórych rzeczy podczas jej trwania, ale to nie znaczy, że będzie musiała zapomnieć o sobie. Nadal będzie tą samą Vivienne, którą była do tej pory. - powiedział zaciągając się ostatni raz papierosem, a niedopałek pstryknięciem palca posyłając do kominka.
Po chwili jednak utkwił na nowo spojrzenie w Primrose. Czego się bał? Czy to nie było oczywiste?
- Powtórki… - powiedział cicho, nie do końca samemu wiedząc czy mówi do niej czy bardziej do siebie - że stanie się to samo co z Charlotte. - dodał zaciskając dłonie w pięści tak mocno, że aż nabrzmiały mu żyły na rękach.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#16
Primrose Burke
Czarodzieje
Wiek
25
Zawód
Badaczka artefaktów i run
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
zaręczona
Uroki
Czarna Magia
12
9
OPCM
Transmutacja
10
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
5
10
8
Brak karty postaci
19-11-2025, 10:36
Zwykle gryzła się w język. Nie zdradzała swoich myśli, a co dopiero uczuć. Jak na osobę noszącą nazwisko Burke przystało, słuchała, patrzyła i zbierała informacje, sama pokazując to co chciała, aby druga osoba zobaczyła. Dopiero w zaciszu domu pokazywała całą siebie. Tak jak teraz, choć i tak starała się wybadać nastrój brata. Nie chciała mu zaszkodzić ani sprawić przykrości. Nie chciała też zdradzić przyjaciółki. Została postawiona w najgorszej sytuacji, bo jak stanąć po jednej stronie? Wodziła wzrokiem za unoszącym się dymem z papierosa jakby chciała w nim odnaleźć odpowiedź na nurtujące ją pytania.
Powoli wstała i uniosła krzesło, które przystawiła bliżej brata. Na powrót usiadła. Drewno trzaskało w kominku, a ona starała się pojąć do czego właśnie doszło. Do zderzenia dwóch światów, niby bliskich sobie, a tak odmiennych. Wyrosłych na różnych gruntach. Rozumiała panikę i strach Vivienne, rozumiała lęk i niepokój oraz ból Xaviera. Zapadła się w fotelu czując ciężar tych emocji na swoich barkach. Upiła solidny łyk ze swojej szklanki. Już tak nie palił, skupiona na czymś innym nie zwróciła uwagi na jego smak. -Dobrze. - Zgodziła się słysząc przyzwolenie na bycie całkowicie szczerą. -Vivi widziała kobiety ambitne, pełne zapału, które po tym jak zostały matkami, stały się tylko nimi. Zatraciły tę inną część siebie. - Wzięła głębszy oddech. -Ja wiem, że niczego jej nie zabronisz, że gdy już urodzi i będzie czuła się lepiej będzie mogła wrócić do swoich pasji. - Zerknęła na brata i uniosła dłoń gdyby chciał jej przerwać. Musiała dokończyć myśl. -I wiem, że będziesz jej powtarzał to jak mantrę. I rób to. Koniecznie. - Wyprostowała się w fotelu chcąc zebrać całą swoją siłę w kolejne słowa. -Ważne jest to, co będzie teraz. Dopiero jest w ciąży, do porodu wiele miesięcy. Lęka się, że już teraz będzie jej wszystko zakazywane bo jest w ciąży, że zostanie otoczona kokonem bezpieczeństwa, który będzie ją dusił. - Skupione spojrzenie spoczęło na twarzy Xaviera. -Obawia się, że będzie postrzegana wyłącznie przez pryzmat swojej ciąży, a jednocześnie pragnie cię uszczęśliwić i boi się, że swoim lękiem wszystko zaprzepaściła. - Wyrzuciła ostatnie słowa na jednym wydechu mając nadzieję, że nie naruszyła zaufania jakim obdarzyła ją Vivienne.
Spodziewała się odpowiedzi jaka padła z ust brata i jakiś cierń zakuł w jej serce. Ujęła zaciśniętą pięść Xaviera w swoje dłonie i zamknęła ją w delikatnym uścisku. -Powiedz jej to…- Powiedziała cicho, niemal szeptem, który zlał się z trzaskiem drewna w kominku. Vivi powinna poznać też ból i lęk swojego mężą. Ona mogła zobaczyć różne jego oblicza, a Primrose była niemal pewna, że nie wykorzysta tego przeciwko niemu. Nie leżało to w naturze jej przyjaciółki.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#17
Xavier Burke
Śmierciożercy
Wiek
31
Zawód
Badacz artefaktów, handlarz informacjami
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
żonaty
Uroki
Czarna Magia
0
20
OPCM
Transmutacja
11
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
15
10
5
Brak karty postaci
20-11-2025, 21:21
Było to poniekąd trochę zabawne. Byli rodzeństwem, znali się od zawsze i chyba mało kto oprócz nich wiedział jacy naprawdę byli. Chciałby powiedzieć, że nie mieli przed sobą tajemnic, ale to nie prawda. Każde z nich miało swoje, nie zwierzał jej się ze wszystkiego, zwłaszcza jeśli chodziło o pracę, to były rzeczy, o których rozmawiał z mało kim, zwłaszcza jeśli dotyczyły jego drugiego źródła zarobku, a mianowicie handlowania informacjami. Mimo wszystko teraz siedzieli i jego próbowało wyczuć drugie. Xavier wiedział, że stawia ją w niewygodnej sytuacji. Nie chciał tego, ale jednocześnie też nie miał na to wpływu. Nigdy by nie wpadł, że ożeni się z najlepszą przyjaciółką siostry. Decyzja jednak nie należała do niego. Zdawał sobie sprawę, że Primrose chce pomóc im obojgu, a jednocześnie nie chce żadnemu z nich sprawić przykrości. To był ciężki orzech do zgryzienia, wierzył w nią jednak i wiedział, że sobie poradzi.
Sięgnął po szklankę i opróżnił ją jednym łykiem, po czym utkwił spojrzenie niebieskich oczu w siostrze. Słuchał jej uważnie, jednak nie powiedziała mu nic czego sam by się już nie domyślał. Vivienne była jeszcze młoda, co prawda nie był to powód w żadnym razie do histerii, ale rozumiał jej obawy. Sam wielokrotnie widział jak kobiety zachodzące w ciąże od razu były inaczej traktowane, jak odmawiano im dotychczasowych przyjemności. Jak nie pozwalano im robić rzeczy, które do tej pory były ich pasją. Rozumiał doskonale, że ciąża narzuca pewne ograniczenia, zwłaszcza w bardziej zaawansowanym stadium, ale jednak miał zamiar do tego podejść na tyle racjonalnie jak tylko będzie potrafił.
- Nie będzie tak postrzegana, tego możesz być pewna. - pokręcił głową i westchnął ciężko - Rozumiem jej obawy, ale ja nie jestem jednym z tych mężów, którzy postrzegają swoje żony jedynie przez pryzmat tego aby dała mu dzieci. Oczywiście, doskonale wiesz, że zawsze chciałem być ojcem, mieć dzieci. Nie zmieni to jednak mojego podejścia do Vivienne. Dopóki będzie w stanie będzie mogła bez przeszkód robić to co robiła do tej pory. Czy będę sie mimo wszystko martwił? Oczywiście, że tak. - skinął głową sięgając po kolejnego papierosa, jednak zrezygnował w połowie ruchu, nie chcąc by zapach papierosów wpłynął źle na żonę kiedy już w końcu dołączy do niej w sypialni.
Kiedy położyła dłoń na jego zaciśniętej pięści, potrzebował chwili. Zagryzł policzek od środka i pokręcił głową.
- Nie wiem czy potrafię…nigdy nie rozmawialiśmy o Charlotte. Nie chciałem aby czuła się w jakikolwiek sposób porównywana do niej. Vivienne i Charlotte to dwie różne osoby, tak bardzo się od siebie różniące, a mimo wszystko obie znalazły się w moim życiu. - spojrzał na Prim, a w jego oczach mogła zobaczyć ból, który był w nich widoczny bardzo rzadko - Nie chce jej jeszcze bardziej przestraszyć, już wystarczająco się boi. Przecież nie mogę jej tak po prostu powiedzieć jej, że boje się, że umrze podczas porodu tak jak moja pierwsza żona.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#18
Primrose Burke
Czarodzieje
Wiek
25
Zawód
Badaczka artefaktów i run
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
zaręczona
Uroki
Czarna Magia
12
9
OPCM
Transmutacja
10
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
5
10
8
Brak karty postaci
21-11-2025, 18:29
Patrząc w ogień pozwoliła słowom brata płynąć. Kiedy byli razem, nie było obaw przed mówieniem. Zwykle oszczędni, tak w takich chwilach potok zdań płynął sam. Rzeka myśli, nawet tych niepoukładanych, ciężka do nazwania i skatalogowania. Bez obaw, że zostaną źle zrozumiani, bez lęku, że to co powiedzą zostanie użyte przeciwko nim. Rodzeństwo Burke mogło się otworzyć, choć i tak sekrety mieli. Tajemnice trzymane głęboko w sobie niczym najświętszy artefakt.
Znała swojego brata, wiedziała, że nie będzie Vivienne w niczym stopował. Wręcz przeciwnie i ostatnie miesiące powinny były jej pokazać, że Xavier będzie podsycał jej pasje, pchał do przodu, aby się nie zatrzymywała. Jednak w momencie stresu emocje, lęki oraz wychowanie wzięły w górę. Nie mogli zapomnieć z jakiej rodziny się wywodziła pani Burke. -Jest z Averych. - Przypomniała cicho. -Alaric Avery swoim spojrzeniem potrafi zmrozić całe pomieszczenie i nie kryje się z tym, że wymaga absolutnego posłuszeństwa od swoich krewnych. - Mogła sobie wyobrazić w jakich warunkach dorastała Vivienne. Czasami opowiadała, a Primrose wiedziała, że był to zaledwie ułamek tego co się rzeczywiście działo za drzwiami domostwa Averych. Parę miesięcy życia w Burke Manor to za mało, aby pozbyć się starych nawyków, a głęboko skrywane lęki wychodzą na wierzch.
To była bardzo delikatna i niezwykle rzadko widoczna strona Xaviera. Uśmiechnęła się ciepło chcąc pokazać, że jest obok niczym wsparcie i życzliwa mu osoba. -Kiedyś zapytałam naszej babci, kiedy pokochała dziadka. - Zaczęła niespiesznie, jej głos przybrał chropowatą nutę, tak charakterystyczną kiedy stawała się bardziej ckliwa. -W końcu ich małżeństwo też było z rozsądku, pradziadek tak zadecydował i dwie rodziny się połączyły ich związkiem. - Uśmiechnęła się do własnych myśli, światło z kominka zatańczyło na jej włosach odblaskiem kiedy przechyliła głowę nieznacznie ku ramieniu. -Powiedziała mi, że wtedy kiedy dziadek wyznał jej swoje lęki. Poczuła w pełni, że jej zaufał. - Wtedy wydawało się jej to mało romantyczne. Miała szesnaście lat, a powieści romantyczne zajmowały taką sama ilość przestrzeni jak te o legendach i artefaktach. Sądziła, że prawdziwe uczucia pali się niczym największe ognisko, niczym pożar spalając wszystko dookoła. Teraz, kiedy była starsza zaczynała rozumieć co babcia miała na myśli.
Spojrzała w te pełne bólu oczy brata, zacisnęła mocniej palce na jego dłoni jakby chciała odjąć choć trochę tego cierpienia. -Może nie mów jej tego tak dosłownie, lecz nie bój się okazać, tej swojej miękkiej strony. Znając Vivi, doceni to i możliwe, że sama się bardziej otworzy. - Spodziewała się w tej rozmowie potoku łez i dużej ilości zużytych chusteczek, ale to był najmniejszy problem. Po prawdzie, to nie był żaden problem. Artek wszystko posprząta nim się obejrzą i zdążą wymówić słowo Nokturn.
Pamiętała Charlotte oraz dzień kiedy zmarła, a cały dom pogrążył się w żałobie, która trawiła ich umysły niczym najgorsza klątwa. Nadal pozostawała w ich pamięci, ale jej już nie było, a Vivienne była żywą, ciepłą i pełną życia osobą, której świat ostatnio był ciągle wywracany do góry nogami. Xavier też nie miał łatwo. Nagle otrzymał informację, że ponownie ma się ożenić i związać z o wiele młodszą kobietą, do tego taką, która do tej pory była przyjaciółką jego siostry. Widywali się, ale nigdy nie postrzegali tej drugiej osoby w kategoriach przyszłego małżonka.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#19
Xavier Burke
Śmierciożercy
Wiek
31
Zawód
Badacz artefaktów, handlarz informacjami
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
żonaty
Uroki
Czarna Magia
0
20
OPCM
Transmutacja
11
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
15
10
5
Brak karty postaci
29-11-2025, 14:42
Fakt był taki, że chociaż oboje wywodzili się z rodzin błekitnokrwistych to różnili się bardzo. Sposoby wychowania u Burke i Avery różniły się diametralnie. Xavier nie potrafił sobie nawet wyobrazić jaka musztra musiała panować w domy Vivienne kiedy ta dorastała. Jedynie słyszał, że wymagało się od dzieci doskonałości w każdym calu, a popełnianie błędów było zabronione. On wychował się w środowisku gdzie wręcz zachęcano go do popełniania błędów po to by mógł się na nich uczyć, nie ważne jak bolesne i nieprzewidywalne bywały konsekwencje jego czynów. Zdecydowanie u Burke’ów panowała zdecydowanie luźniejsza atmosfera niż u Avery’ch. Oczywiście nadal wszyscy się szanowali, a słowo nestora było święte, jednak nadal ci,którzy wywodzili się z ich rodu mieli zdecydowanie mniejszy kij w tyłkach niż co poniektórzy błękitnokrwistni.
- Już nie jest Avery, jest Burke. - pokręcił głową patrząc na siostrę - Alaric Avery… - prychnął - Może i jego spojrzenie mroziło pomieszczenia, ale tylko kiedy w pomieszczeniu znajdowali się ludzie potulni i się jego bojący. Spotkałem się z nim raz, nie zrobił na mnie specjalnie wrażenia. - wzruszył ramionami nalewając sobie jeszcze trochę whiskey do szklanki.
Uniósł brew ku górze słuchając jej opowieści o ich dziadkach. Xavier nigdy nie czytał romantycznych powieści, jego półki zapchane były księgami traktującymi o artefaktach, historii magii i runach kiedy był młody i do tej pory nic się nie zmieniło. Czasami czytał książki o tematyce czysto przygodowej ewentualnie z elementami horroru, ale nic więcej. Sam siebie również nie do końca uważał za romantyka, chociaż czasami naprawdę się starał. Historia ich dziadków więc nie do końca do niego trafiła. Nie rozumiał jak całkowite odsłonięcie się przed kimś może sprawić, że ten ktoś ci zaufa. Zwłaszcza, że Xavier chyba przed nikim nigdy w życiu się w pełni nie otworzył, nikt tak naprawdę w stu procentach nie wiedział jaki jest naprawdę.
- No cóż…może na niektórych to działa. - pokręcił głową - Ja nie mogę w pełni się odsłonić, są rzeczy, o których Vivienne nie powinna i nie może wiedzieć. I może nie są to rzeczy związane ze mną jako…no wiesz, jeśli chodzi o uczucia, ale są to z pewnością rzeczy związane z moją pracą. Chcę ją chronić Prim, a taka ochrona czasami niestety wiąże się z niepełnym mówieniem prawdy, o niektórych rzeczach. - powiedział spokojnie popijając alkohol.
Miała jednak racje, czy tego chciał czy nie. Musiał z nią porozmawiać zanim zacznie mu odwalać z zamartwiania się o jej zdrowie i bezpieczeństwo. Musiał jej wyjaśnić o co dokładnie chodzi, że nie chce dla niej źle w żadnym razie, że zalezy mu na jej dobrobycie. Najgorsze było jednak to, że nie miał pojęcia jak ubrać to wszystko w słowa. Nie był ekspertem od mówienia o swoich uczuciach i emocjach, a nie chciał palnąć jakiejś głupoty.
- Miękkiej strony? - mimowolnie lekko uśmiechnął się pod nosem - Wiesz, że sam jej nie lubię i staram się ją zakopać najgłębiej jak się da. - posłał siostrze rozbawione spojrzenie obracając szklankę w dłoni.
Starał się nie myśleć o Charlotte w ostatnim czasie. Był moment kiedy była cały czas obecna w jego myślach, wspominał i wspólny czas, rozpamiętywał to wszystko co razem zbudowali. Wywoływało to w nim jednak tak duży ból i tęsknotę, że starał się jak najmniej o tym myśleć. Kiedy pojawiła się Vivienne, to ona zajęła miejsce pierwszej żony w jego głowie. Może jeszcze nie żywił do niej takich uczuć jak do Lottie, ale jednak teraz to ona była na pierwszy miejscu. Myśl, że mogłoby się jej coś stać paraliżowała go.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#20
Primrose Burke
Czarodzieje
Wiek
25
Zawód
Badaczka artefaktów i run
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
zaręczona
Uroki
Czarna Magia
12
9
OPCM
Transmutacja
10
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
5
10
8
Brak karty postaci
05-12-2025, 15:26
Czasami miała ochotę bratem potrząsnąć i postawić go w kącie, aby przemyślał własne słowa. Mógł sobie mówić, że Alaric Avery nie zrobił na nim wrażenia, ale nie odważyłby się na jego jawne deprecjonowanie. Nie chcąc wszczynać kłótni ugryzła się w język i podsunęła jedynie swoją szklankę, dając tym samym sygnał, że prosi o jej uzupełnienie. Opowieść o dziadkach miała uzmysłowić, że czasami trzeba opuścić gardę, a starszy brat już wynosił to do rangi zdradzania wszystkich sekretów. Wywróciła więc oczami w sposób, który doprowadzał matkę do pasji, a u ojca wywoływał cień uśmiechy pod nosem. Xavier należał do jednych z bardziej upartych ludzi jakich znała. Nie raz się zdarzało testować tę cechę charakteru brata, sprawdzając kiedy ostatecznie się ugnie. Nie zdarzało się to często. Wręcz mogła policzyć na palcach u jednej dłoni. -Braciszku… - Odchrząknęła cicho poprawiając się na krześle. Wbiła w niego czujne spojrzenie. -Widać muszę wprost, jak Burke do Burke. - Dodała i upiła łyk ze swojej szklanki budując tym samym odpowiednie napięcie. Tą cechę zdecydowanie odziedziczyła po Tytanii. -Znam Vivienne długo. Dzieliłyśmy się sekretami, zmartwieniami i zwyczajnie wiem co może ułatwić ci w rozmowie i właśnie podsuwam ci to na tacy. Zamiast kręcić nosem po prostu skorzystaj. - Pokręciła głową. -Czasami młodsza siostra też potrafi mieć rację.
Co do zasady to Xavier był tym, który służył radą, a jego rady zawsze się sprawdzały. Bardziej doświadczony i obyty w świecie stał się przewodnikiem dla Primrose. Niekiedy wręcz mentorem gdy wskazywał jej ścieżki wśród artefaktów, kierował jej myśli oraz spojrzenie ku rozwiązaniom, jakich ona sama nie dostrzegała. Tym razem zdawało się, że to on się zagubił. A Primrose nie chciała stawać po środku i decydować kogo poprze. -Widać, że jesteś zmęczony, bo nie słuchasz. - Odstawiła szklankę powoli wstając ze swojego miejsca. Przystanęła obok brata. -Nie masz zdradzać wszystkiego, spowiadać się z całego swojego życia. Jedynie pokazać, że też masz obawy, że nie jesteś niezłomną skałą, o którą rozbijają się wszystkie fale trosk życia codziennego. - Aż sama była zaskoczona metaforą jaką właśnie użyła. Być może i ją zmęczenie pochwyciło w swoje sidła. -Bierz przysłowiową łopatę i wykop trochę tej miękkości. Dla swojej żony, a w przyszłości dla swojego dziecka. Przyda ci się.
Kto jak kto, ale Primrose wiedziała jak wygląda ta miękka strona starszego brata. I że posiadał jej duże pokłady, ale skrzętnie je skrywał. Czuła, że dzisiaj zaś powinien przypomnieć sobie jak to jest być czułym i nie bać się własnych uczuć. W tych zmęczonych i stroskanych oczach dostrzegła tę twarz, jaką skutecznie chował za chłodem i powagą rodu Burke. Uśmiechnęła się nieznacznie, a potem pochyliła się ku czarodziejowi składając na jego policzku delikatny pocałunek. Tak niespotykany gest, pojawiający się równie często jak uległość samego Xaviera. -Idź do niej. - Zachęciła brata i wskazała drzwi wyjściowe z gabinetu.

|zt dla Primrose
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Starszy wątek | Nowszy wątek
Strony (3): « Wstecz 1 2 3 Dalej


Skocz do:

Aktualny czas: 12-12-2025, 11:01 Polskie tłumaczenie © 2007-2025 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2025 MyBB Group.