• Witaj nieznajomy! Logowanie Rejestracja
    Zaloguj się
    Login:
    Hasło:
    Nie pamiętam hasła
     
    × Obserwowane
    • Brak :(
    Avatar użytkownika

Serpens > Wielka Brytania > Anglia > The Forest of Dean (Gloucestershire)
The Forest of Dean (Gloucestershire)
Odpowiedz
Odpowiedz
#1
Mistrz Gry
Konta Specjalne
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
Wiek
999
Zawód
Mistrz Gry
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
mugol
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
OPCM
Transmutacja
Magia Lecznicza
Eliksiry
Siła
Wyt.
Szybkość
Brak karty postaci
11-07-2025, 00:04

The Forest of Dean (Gloucestershire)
Rozległy, pradawny las w zachodniej Anglii, gdzie gęste korony drzew tworzą zielony dach nad siecią ścieżek, strumieni i ukrytych polan. To miejsce przesiąknięte historią i naturą – od starych dębów i buków, które pamiętają czasy celtyckie, po opuszczone kamieniołomy, jaskinie i ciche leśne drogi porośnięte paprociami i mchami. Promienie słońca przecinają liście niczym złote wstęgi, poranne mgły snują się nisko, a powietrze pachnie ziemią, korą i wilgocią. W głębi lasu można natknąć się na sarny, lisy, a nawet dziki. Czas płynie tu inaczej: wolno, rytmiczni. W samym sercu lasu ukryte są liczne tajemnicze ścieżki i układy kamieni, które zdają się być pozostałością dawnych rytuałów i pradawnych wierzeń. Mieszkańcy okolicznych wiosek często opowiadają historie o leśnych duchach i niewidzialnych strażnikach drzew, które strzegą tego miejsca.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta

Strony (2): « Wstecz 1 2
Odpowiedz
Odpowiedz
#11
Drew Macnair
Śmierciożercy
the only way to get rid of temptation is to yield to it
Wiek
32
Zawód
zaklinacz, namiestnik Suffolk
Genetyka
Czystość krwi
metamorfomag
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
pełna
żonaty
Uroki
Czarna Magia
0
40
OPCM
Transmutacja
14
2
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
8
12
2
Brak karty postaci
08-12-2025, 22:29
Zaśmiałem się pod nosem słysząc jej słowa i choć, aż prosiło się, abym na nie odpowiedział, to tym razem uraczyłem ją wyłącznie ciszą i spojrzeniem, które najpewniej mówiło samo za siebie. Zbędne tu były słowa wszak znała mnie zbyt dobrze i doskonale wiedziała, że nie zwykłem gryźć się w język, a tym bardziej ważyć wygłaszanych myśli – często mylonych ze zwykłą zgryźliwością – w towarzystwie osób, z którymi oficjalna granica została już przekroczona. I choć w Ministerstwie tudzież przebywając w gościnie u możnych starałem się trzymać zasad etykiety, tak lawirując na prywatnym gruncie byłem po prostu sobą – chłopakiem z Nokturnu; rzekomo zbyt bezpośrednim, ironicznym oraz pewnym siebie, aby bez goryczy i przepełnionych ignorancją spojrzeń wkroczyć w świat inny, w codzienność będącą jedynie mrzonką w ambitnym umyśle. Czy udowodniłem coś wszystkim? Nie, przede wszystkim nieustannie udowadniałem coś sobie i to było dla mnie wystarczającą nagrodą za lata pracy i szerokorozumianych wyrzeczeń.
-A zatem co najbardziej?- spytałem unosząc brew. Zapewne nie był to odpowiedni czas i miejsce, ale skoro nie mieliśmy sposobności spotkać się w innych okolicznościach, to pozostało mi liczyć, że pomiędzy opowieściami o tajemnej jaskini znajdzie się przestrzeń na drobną prywatę. -To, że znów przeszliśmy na per Pan? Panno Burke? Może zaś już nie panno i nie Burke?- zaśmiałem się pod nosem lustrując wzrokiem wyryte w skale znaki. Niezmiennie przeczuwałem, iż magia – jeśli faktycznie miała tu swój ślad – była ukryta głębiej; tam, gdzie nie mogliśmy sięgnąć wzrokiem, a strach i uczucie niepokoju stanowiły świadectwo jej obecności lub były częścią legendy ciążącej na tym miejscu. Wielokrotnie już przekonywałem się, iż opowieści miały równie wielką moc, co same klątwy wszak to właśnie niewiadoma była najczęstszym powodem rezygnacji. Wbrew pozorom ludzie nie lubowali się z ryzykiem – traktowali go jak wroga i to możliwie najgorszego, bo nieprzewidywalnego. I nie miało już znaczenia, jak wielkie wyzwanie rzuci pod nogi, choć przecież nie musiało być go wcale. Niewiedza, niepewność; to zwykle one dawały siłę wspomnianym historiom – nawet jeśli nie było w nich źdźbła prawdy. Czy w tym przypadku było podobnie?
-Czyżbyś nie mogła się tego doczekać?- uniosłem kącik ust widząc, jak bez zastanowienia przecisnęła się obok mnie i ruszyła tunelem. Zrównując się z nią ramieniem sam sięgnąłem po to samo zaklęcie pragnąc rozświetlić skalne ściany, bowiem na ich powierzchni znajdować się mogły nie tylko wskazówki w kwestii czyhających zagrożeń, ale też odpowiedzi – te, których łaknęliśmy obydwoje.
-Widziałaś to?- mruknąłem mając wrażenie, że coś z oddali połyskuje w blasku Lumos. Niewielkie strużki światła odbijały się od przedmiotu zdającego się lewitować w powietrzu – choć najpewniej była to wina ciemności i odległości – a zmiana krzywizny ich padania mogła sugerować, iż nieznacznie się poruszał. Zbliżyłem kraniec orzechowego drewna wpierw do ścian, a następnie sufitu i podłogi, aby upewnić się, że przestrzeń pozostawała wolna od runicznych barier. Oczywiście musieliśmy zakładać, że coś przeoczyliśmy, jednakże podejmując ryzyko należało zachować choć pozory ostrożności.
Wolnym krokiem ruszyłem przed siebie starając się w miarę możliwości wytężyć wzrok i wykluczyć złudzenie tudzież rozpoznać przedmiot.

Im bardziej zbliżamy się do przedmiotu:
k1 - Ten się oddala - cofa się dokładnie o tyle, o ile się zbliżymy.
k2 - Zapada zupełna ciemność - zaklęcia przestają działać, a różdżki odmawiają posłuszeństwa.
k3 - Światło Lumos pulsuje nieregularnie, podłoże zaczyna drżeć - z każdą chwilą coraz intensywniej.
k4 - Przedmiot znika i pojawia się co chwilę w innym miejscu.
1x k4 (Rzut do wątku ):
4
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#12
Primrose Burke
Czarodzieje
Wiek
25
Zawód
Badaczka artefaktów i run
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
zaręczona
Uroki
Czarna Magia
12
9
OPCM
Transmutacja
10
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
5
10
8
Brak karty postaci
Wczoraj, 15:31
Ujął ją od początku tym, że nie traktował jej jak typowej panienki z dobrego domu, której usługuje skrzat, a rodzina strzepuje pyłek spod nóżek, tylko dlatego, że nosiła pewne nazwisko. Oczywiście, od tych ze skorowidzu wymagało się więcej i oczekiwało pewnych działań. Drażniło ją jednak to, że wiecznie była oceniania przez pryzmat nazwiska. Niejednokrotnie jej to pomogło, nie była ślepa. Wiedziała, że nazwisko Burke otwierało wiele drzwi. Jednocześnie już nawet w szkole była porównywana do poprzednich pokoleń, co obciążało ją mocno. Co kończyło się później licznymi listami z domu, a nawet wyjcem kiedy znów wylądowała w kozie i miała szlaban. Drew od początku machnął na to ręką i nie zwracał uwagi na to kim jest, ale co mówi i co chce robić. To sprawiło, że wzniesiony mur szybko zaczął opadać rozbijany cegła po cegle za pomocą jego słów i bezpośredniości.
Wiedziała, że właśnie się z nią drażni. Sprawdza też jak bardzo się zmieniła i czy słowa pokrywają się z rzeczywistością. Posłała mu spojrzenie, które również wiele mówiło.
-Bardzo zabawne. - Mruknęła. -Jeszcze panno Burke. - Miało się to zmienić, i to nie aż w tak odległym terminie. Matka już mówiła pod nosem o sukni, a ojciec o całym przyjęciu. Ona spychała to na dalszy plan. Inne sprawy bardziej ją zajmowały. -Nadal wchodzę tam gdzie nie powinnam, ale śmielej się odgryzam, a potem słyszę, że mogłam się ugryźć w język. Znasz to? - Teraz ona się zaśmiała, bo z tego co wiedziała, to czarodziej obok niej mógł nieraz dostać kuksańca za swój zuchwały komentarz.
Ciekawość była zbyt silna, aby nie uległa pokusie wejścia do wnętrza jaskini. Ponadto czuła się bezpiecznie w otoczeniu Drew. Miała poczucie, że nawet jak wchodzą prosto w pułapkę, to dadzą sobie radę. -Jeszcze się pyta! - Zawołała ze szczerą radością w głosie, tak dla niej typową kiedy mogła odkryć coś nowego, zajrzeć za zasłonę tajemnicy, sięgnąć ku wiedzy. Łączyła w sobie mola książkowego z odkrywcą, który podąży za wskazówką, mapą, którą znajdzie między zakurzonymi kartkami. Gotowa zawsze sprawdzić ile jest prawdy w legendach i podaniach. Nie zawsze znajdowała artefakty, ale za każdym razem taka wyprawa uczyła ją czegoś, pozwalała lepiej zrozumieć korzenie i istotę magii, a ta była zaklęta w takich miejscach jak to. Rozglądała się wokół szukając runicznych znaków więc dopiero po chwili spojrzała w kierunku, w którym wskazywał czarodziej. -Co to może być? - Oczy czarownicy zaświeciły się tak samo jak ten nieznany im przedmiot. Już była gotowa przyspieszyć kroku, ale w ostatniej chwili się powstrzymała zachowując ostrożność, która była wskazana. Stawiała ostrożnie kroki podążając zaraz za Drew, a wtedy dostrzegła, że niezidentyfikowany przedmiot zniknął. -Co się… - zawołała oburzona, ale zaraz spostrzegła, że przedmiot pojawił się w innym miejscu. Gdy się do niego zbliżyli zobaczyła jak znów znika i pojawia się w innym miejscu. -Lumos Maxima - Wypowiedziała zaklęcie chcąc zobaczyć więcej, a wtedy ściany rozświetliły się mocniej ukazując malunki na nich. Przedstawiały rodzajowe scenki i dziwne symbole, zawiłe, roślinne. Primrose złapała gwałtownie powietrze. -Drew! To są malunki rodem z siódmego wieku! - Były wyblakłe, naruszone zębem czasu, ale jeszcze widoczne. Na chwilę straciła zainteresowanie tajemniczym przedmiotem. -Możliwe, że to miejsce kultu Tailtiu…- Powiedziała cicho. -Jej atrybutem jest korona z liści, kwiatów i ziół. Imię pochodzi z języków bretońskich, zbliżonych do walijskich, do wyrazu podobnego z walijskiego co znaczy - dobrze ukształtowana, piękna. Opiekunka zielarzy, mówi się też, że była czarownicą, która opiekowała się roślinami. - Przypomniała sobie co pamiętała o tej mitycznej postaci. Wiedza z czasów Merlina i jeszcze wcześniejszych przepadła. Większość wiedzy sięga czasów założycieli Hogwartu kiedy zaczęło się spisywanie wiedzy, a nie przekazywanie jej ustnie. -Jedna legenda mówi, że zmieniła las w pola uprawne, ułatwiając ludziom przeżycie i od tego czasu mugole zaczęli czcić ją jako boginię.
Oderwała się od wyblakłych malunków i spojrzała na błyszczący z oddali tajemniczy przedmiot, a potem na Drew. Widać było, że intensywnie myśli, gdyż przez jej twarz przebiegały różne emocje. Można był z niej czytać jak z otwartej księgi - ciekawość, zmieszana z obawą i ekscytacją, chęć rzucenia się w stronę przedmiotu i jednocześnie reszta rezerwy, że powinna bardziej uważać. -Muszę zobaczyć co to za przedmiot. Myślisz, że Wingardium zadziała? - Zapytała -Albo powielenie? By zobaczyć co to jest? - Zaraz postanowiła sprawdzić teorię i wycelowała różdżką w przedmiot póki stali nieruchomo. Nie wiedziała czy zadziała. -Duplicatum

|Rzut na Duplicatum, st.40 (+12 uroki), T:4 tury
1x k100 ((Rzut do wątku)):
58
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Starszy wątek | Nowszy wątek
Strony (2): « Wstecz 1 2


Skocz do:

Aktualny czas: 12-12-2025, 10:47 Polskie tłumaczenie © 2007-2025 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2025 MyBB Group.