• Witaj nieznajomy! Logowanie Rejestracja
    Zaloguj się
    Login:
    Hasło:
    Nie pamiętam hasła
     
    × Obserwowane
    • Brak :(
    Avatar użytkownika

Serpens > Wielka Brytania > Szkocja > Hogsmeade i okolice > Szkoła Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie > Pokój Wspólny Ślizgonów
Strony (2): 1 2 Dalej
Odpowiedz
Odpowiedz
#1
Mistrz Gry
Konta Specjalne
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
Wiek
999
Zawód
Mistrz Gry
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
mugol
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
OPCM
Transmutacja
Magia Lecznicza
Eliksiry
Siła
Wyt.
Szybkość
Brak karty postaci
13-10-2025, 12:36

Pokój Wspólny Ślizgonów
Znajdujący się w lochach Hogwartu, Pokój Wspólny Ślizgonów położony jest tuż pod powierzchnią jeziora. Niskie sklepienia i zielonkawa poświata wpadająca przez podwodne okna nadają wnętrzu mrocznego charakteru. Ściany zdobią ciężkie zasłony i rzeźbienia w kamieniu, a wygodne fotele ustawione są wokół szerokiego kominka. Atmosfera jest poważna i pełna ambicji, rozmowy toczą się tu o planach, osiągnięciach i strategiach. Cisza przerywana jest tylko szelestem pergaminów i trzaskiem ognia. Miejsce to sprzyja skupieniu i intrygom, a jednocześnie pozwala uczniom czuć dumę i wyjątkowość swojego domu.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#2
Alessio Medici
Akolici
Wiek
32
Zawód
alchemik, handlarz ingrediencjami
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
zaręczony
Uroki
Czarna Magia
18
0
OPCM
Transmutacja
6
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
28
Siła
Wyt.
Szybkość
7
7
2
Brak karty postaci
03-11-2025, 14:58
⏱ godz. 15:00

  Zjazd Absolwentów rządzi się swoimi prawami. Wśród unoszących się zapachów karmelu, pieczonych jabłek i niemal topniejącej w przestrzeni słodyczy cukru, przebija się znacznie więcej. Nie tylko bowiem aromaty muskają nosy zebranych gości. W przestrzeni ślizgają się także huczne stroje, ludzkie nastroje i niemal pompatyczne aury, otaczające co po niektórych, przybyłych do zamku absolwentów. Pewna groteskowość ich gestów i zachowania, jak sztywna szalka, osuwa się w dół, nadając chwili pewnej ciężkości pozorów, które wyraźnie czuć w przestrzeni. Niemal każdy z nich, byłych uczniów, stara się wypaść jak najlepiej – nakłada na siebie pewną maskę, stworzoną z iluzji.
  Jedni budują ją na mgle wspomnień, inni na połyskach ambicji, efekt jest u wszystkich nich podobny: ukrywają pęknięcia duszy za uśmiechniętą otoczką twarzy. Aż trudno rozróżnić, co ciąży w przestrzeni mocniej: zapach dyniowych pasztecików, który czuje przy przejściu obok strefy z poczęstunkiem, ludzkie manipulacje, czy wspomnienie dawnego Hogwartu. Alessio podświadomie to czuje – pewien tonaż emocji, wniesiony w powrót do szkoły i widzenie tych znajomych częściowo twarzy, dziś ostygłych przez dystans lat. W wyniku tego, przemierzając korytarze Hogwartu, unika miejsc tłumnych.
  Zachowuje się ostrożnie, dystyngowanie, jak przystało na nazwisko Medicich. Jakby ze świadomością tego, że każdy jeden ruch może spotkać się z oceną. Przy tym zestawieniu myśli, nawet najmniejsze poruszenie wokół niego przechodzi na wylot jego skupienia. Pozostawia po sobie pewną maleńką dziurę, szczelinę szmerów i szeptów, których nie sposób tak po prostu – z łatwością – zbyć i zignorować. Choć po prawdzie, wiedziony rozsądkiem i odpowiednią manierą, charakterystyczną dla ludzi z jego sfer, Alessio nawet nie próbuje działać przeciwko temu, co Zjazd Absolwentów budzi w ludziach.
  Tymczasem z każdą kolejną minutą jego kroki stają się mniej dyskretne, bardziej odległe od centrum spotkań i machinalne. Kamienne korytarze, oświetlone mdłym światłem unoszących się pochodni, zdają się oddychać wspomnieniami młodości. Alessio przesuwa dłonią po chłodnej powierzchni muru, czując pod palcami głębokie rysy – ślady dawnych lat i dawnych głosów. Nie wie, co pcha go dalej w przestrzeń: ciekawość, nostalgia czy może potrzeba znalezienia w tej ciszy czegoś znajomego?
  Zakręt, potem jeszcze jeden.
  Echo jego kroków ginie w rozległej przestrzeni.
  Przed nim wyrasta ściana o ciemnozielonym odcieniu. W jego pamięci wyrasta wtedy drobny druczek na zaproszeniu: hasło do Pokoju Wspólnego Ślizgonów. Idealna okazja na odnowienie kontaktów z osobami, które dziś mogą mieć dla niego znacznie większe znaczenie, niż w czasach szkolnych. Gdy wypowiada kilka słów, zamek odpowiada głębokim pomrukiem, a ściana rozstępuje się przed nim.
  Wchodzi do środka.
  Gra na modłę tego, co zna, a więc zgodnie z konwenansami czarodziejskimi. Z podobną manierą i wysublimowanym naręczem gestów traktuje Xaviera, gdy po wejściu do pokoju dostrzega go w horyzoncie wzroku. Wprawdzie nie umawiali się na wspólne spotkanie, ale z racji zbliżonych profesji, Alessio widząc go, dopatruje się w jego osobie wygodnego zrządzenia losu. Mając w głowie historie, zasłyszane o Xavierze z ust innych osób, ma bowiem dla niego pewno zlecenie:
  – Xavier, miło Cię widzieć...
  Dłoń Alessio ląduje miękko na ramieniu mężczyzny, odwróconego w kierunku kominka, a plecami do niego. Przez chwilę zastanawia się, czy Burke wylądował tutaj podczas sentymentalnej podróży po Hogwarcie (podobnie jak Alessio), czy jest w Pokoju Wspólnym tylko z przypadku? 
  Spytam później, decyduje, za priorytet uznając interesy.
  – Przejdę do sedna – odzywa się bezceremonialnie, gdy mężczyzna odwraca się w jego kierunku. – W towarzystwie kupieckim chodzą plotki, że jesteś w stanie zaopatrzyć się w każdy liczący się artefakt. Masz chwilę, żeby o tym porozmawiać?
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#3
Xavier Burke
Śmierciożercy
Wiek
31
Zawód
Badacz artefaktów, handlarz informacjami
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
żonaty
Uroki
Czarna Magia
0
20
OPCM
Transmutacja
11
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
15
10
5
Brak karty postaci
09-11-2025, 21:06
Nie bywał sentymentalny, rzadko powracał myślami do przeszłości, chociaż to w niej kształtował się człowiek jakim dzisiaj był. Do lat szkolnych jednak wracał rzadko. To tutaj narodziła się jego fascynacja zbieraniem informacji, to tutaj kształtowały się powoli jego umiejętności szantażowania innych, to właśnie tutaj zdobył pierwsze kontakty, pierwszych wrogów i przyszłych sprzymierzeńców. Jednak była to jedynie kropla w oceanie jego życia, raptem ułamek umiejętności, które przez kolejne lata rozwinęły sie nieporównywalnie. Nie popełniał już tych samych błędów, w zasadzie się ich wystrzegał, nie chcąc i nie mogąc pozwolić sobie na jakąkolwiek porażkę ze swojej strony. Jego biznes cały czas się rozwijał, nie tylko ten związany z artefaktami, ale przede wszystkim ten polegający na gromadzeniu informacji.
Nie przybył do Hogwartu pchnięty chęcią powspominania starych czasów. Ujrzał w tym okazję do zdobycia nowych informacji, chociaż może też trochę chciał zobaczyć jak potoczyły się lody tych wszystkich ludzi, z którymi miał styczność przed laty. Minęło dużo czasu odkąd ostatnio miał z nimi do czynienia, niektórym życzył dobrze, niektórym gorzej i właśnie ci drudzy interesowali go najbardziej. Towarzyszyła mu dzisiaj żona i siostra. Najchętniej tej pierwszej w ogóle nie spuszczał by z oka. Wiedza o ciąży była jeszcze świeża, ale nawiedzany mimo wszystko wizjami przeszłości nie mógł dopuścić aby cokolwiek jej się stało. Z pewnością będzie to dla Vivienne utrapieniem, ale niestety było to w tym momencie silniejsze od niego. W końcu jednak musiał dać jej pójść w swoim kierunku. Nie miał zamiaru brać udziału w żadnych dodatkowych atrakcjach przygotowanych przez organizatorów, no może oprócz balu, jednak Vivienne uparła się, że będzie uczestniczyć w olimpiadzie. Życzył jej więc powodzenia, zapewnił, że będzie mocno trzymał za nią kciuki, jednocześnie również przestrzegł ją, że ma na siebie uważać, po czym zostawił ją, samemu udając się w jedynie sobie znanym kierunku.
Nie dopadła go nostalgia. Raczej zwykła ciekawość czy cokolwiek w zamku się zmieniło. Rozczarowanie jednak opadło na jego ramiona gdy dotarło do niego, że Hogwart nadal jest dokładnie taki sam jak go pamiętał. Odwiedził bibliotekę, przeszedł się między regałami wypchanymi po same brzegi księgami, tutaj również nic się nie zmieniło, ale to akurat przyjął z zadowoleniem. Ciekaw był czy przybyły jakieś nowe tomy z zakresu run i artefaktów, przeczytał praktycznie wszystkie dostępne podczas swoich szkolnych lat.
W końcu nogi poprowadziły go do Pokoju Wspólnego Ślizgonów. Miejsca, które może nigdy nie należało do niego per se, ale jako prefekt miał w nim naprawdę duża władzę. Był tu już dzisiaj wcześniej, pokazując siostrze i żonie miejsce, w którym spędzał dużo czasu. Obie należały do Ravenclaw więc nigdy wcześniej nie miały sposobności by znaleźć się w tym miejscu. Teraz jednak, kiedy przyszedł tu sam, odebrał to miejsce zgoła inaczej niż wcześniej. Lekki uśmiech zagościł na jego twarzy. Przy stole pod oknem spędził wiele godzin, ucząc się, na fotelu w rogu przy kominku przesiadywał czytając lub po prostu prowadząc rozmowy ze znajomymi.
Głos, znajomy, choć dawno nie słyszany, wyrywał go z zadumy. Obrócił się lekko, po czym spojrzał na mężczyznę niebieskimi oczyma, szybko łącząc głos z jego właścicielem.
- Alessio, minęło trochę lat. - skinął mu głową, po czym całkowicie odwrócił się do niego, by należycie uścisnąć jego dłoń.
Przyjrzał mu się dokładnie. Był jednym z tych, którym nie życzył źle. Widać było, że życie potraktowało go dobrze, co Burke przyjął z zadowoleniem. Uniósł lekko brew ku górze słysząc kolejne słowa byłego kolegi. Nie spodziewał się takiej bezpośredniości. Nauczony doświadczeniem rozejrzał się po salonie, wychodziło jednak na to, że większość uczestników zjazdu odwiedziło to miejsca na samym początku dnia, teraz jedynie kręcili się tutaj nieliczni, zdecydowanie dużo młodsi od nich, ale też powoli zbierali się do wyjścia. Skinął się głową, po czym gestem dłoni wskazał na kanapę, samemu zajmując miejsce w swoim starym, ulubionym fotelu.
- Wszystko zależy od ceny i natury domniemanego artefaktu. - powiedział spokojnie, nachylając się lekko do Alessio - Cóż takiego cię interesuje przyjacielu? - spytał przywdziewając na twarz swoją typową maskę profesjonalisty, która nie zdradzała jeszcze nic.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#4
Primrose Burke
Czarodzieje
Wiek
25
Zawód
Badaczka artefaktów i run
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
zaręczona
Uroki
Czarna Magia
12
9
OPCM
Transmutacja
10
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
5
10
8
Brak karty postaci
13-11-2025, 21:34
|30.04.1962
Dla Vivienne i Xaviera, przychodzimy z Błoni


Nigdy nie szła tym korytarzem. Nie miała takiej potrzeby ani wymówki. Oczywiście wiedziała do jakiego miejsca prowadzi, ale tam nie mogła wejść. Nikt by jej nie wpuścił. Dzisiaj tajemnica miała zostać rozwiązana, a sekrety ujawnione. Nim to jednak nastąpiło musiała się zmierzyć z echami przeszłości, które teraz wywoływały śmiech. -Ktoś musiał nadrobić te braki. Zwykle to robią chłopcy. - Wzruszyła ramionami, a potem dała bratu kuksańca w bok. -Lizus. - Dodała z przekorą w głosie. -Parę wyjców, wielkie mi halo. - teraz się śmiała, ale wtedy chciała zniknąć ze szkoły i zapaść się pod ziemię. Zwłaszcza, że matka nigdy nie krzyczała. To był wyjec, w którym w chłodnych i zimnych słowach wyraziła swoje rozczarowanie zachowaniem córki, a powietrze w Wielkiej Sali stawało się wtedy lodowate. Primrose zdecydowanie wolała gdyby wtedy krzyczała. -Były nudne, chociaż czyszczenie akwarium po druzgotkach… mój sweter śmierdział zgnilizną przez kolejny tydzień. - Skrzywiła się na to wspomnienie. Próba rzucenia zaklęcia odświeżającego skończyła się katastrofą. Wtedy woniał połączeniem starych, babcinych perfum i pleśni. Miała pewność, że żaden chłopiec do niej nie podszedł.
Teraz była już dorosła, nie miał przyjść wyjec, nie miała ukrywać się w ciemnych korytarzach kiedy po ciszy nocnej przemykała nimi starając się uniknąć patrolu nauczycielskiego. Zeszli niżej do lochów gdzie miał się mieścić pokój wspólny Ślizgonów. -Oczywiście, że pokażemy ci pokój wspólny Krukonów. Możliwe, że spotkamy Szarą Damę, chociaż ona jest dość nieśmiała i unika obcych. Bardziej możliwe, że będzie nas obserwować z ukrycia. - Takie wędrówki w życiu szkolnym nie były możliwe, gdzie teraz śmiało szła ku wejściu do pokoju wspólnego. -Mnie bardziej interesuje czy te znaczki co wyryłyśmy na szafie nadal tam są… - Zamyśliła się na głos dumając nad przeszłością. Pamiętała jak Vivienne pochylała się nad listami do rodziny, jak kreśliła każde słowo - wtedy była w otoczeniu innych. Zresztą, ich ścieżki skrzyżowały się mocniej kiedy już były niemal w połowie nauki. Dopiero wtedy panna Burke i panna Avery znalazły nić porozumienia, która zmieniła się w mocną przyjaźń.
Kiedy przekroczyła próg Pokoju Wspólnego Ślizgonów, zatrzymała się na moment, jakby obawiała się, że zaraz zostanie wyproszona albo wręcz wyrzucona magią chroniącą to miejsce. Zielonkawa poświata sącząca się przez podwodne okna drżała na jej twarzy, malując na niej cień dawnych, szkolnych marzeń, których nigdy nie mogła spełnić. Teraz jednak, dorosła i pewna siebie, chłonęła każdy szczegół: ciężkie zasłony, chłodny kamień, kominek trzeszczący tak cicho, że prawie niedostrzegalnie. Wspomnienie młodzieńczej zazdrości mieszało się w niej z ekscytacją. Wreszcie stała tu, w miejscu, które przez tyle lat pozostawało zakazane. Znała je jedynie z opowieści brata, a na którego teraz spojrzała w oczekiwaniu na oficjalne oprowadzanie.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#5
Xavier Burke
Śmierciożercy
Wiek
31
Zawód
Badacz artefaktów, handlarz informacjami
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
żonaty
Uroki
Czarna Magia
0
20
OPCM
Transmutacja
11
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
15
10
5
Brak karty postaci
16-11-2025, 14:39
Odpowiedź dla Primrose i Vivi

Pomimo upływu tak wielu lat doskonale pamiętał ten korytarz, każdą wystającą po drodze na posadzce cegłę, o którym w pierwszych dniach szkoły kilkukrotnie się potknął. Teraz już nie miało to nastąpić, szedł pewnie, stawiając stopy tak jakby nie minęło wcale czternaście lat odkąd ostatnio tutaj był. Chociaż nie specjalnie lubił oddawać się wspomnieniom, w tym momencie chcąc nie chcąc ich lawina na moment zalała jego umysł. Zerknął w kierunku rogu przedsionka, w którym się zatrzymali, to tam zapraszał na bal jedną z dziewcząt, która mu się w tamtym czasie podobało. Jego wzrok powędrował po chwili do dwóch pochodni na lewo, gdzie kiedyś niejednokrotnie dobijał interesów z innymi uczniami. Stare dobre czasy. Po chwili jednak pokręcił głową odganiając te wszystkie myśli.
- Lizus? - uniósł brew ku górze patrząc w kierunku siostry - W żadnym razie nie. W najmniejszym stopniu nie miałem ochoty pisać tych listów, nie moją rola było cię upominać…ale jak widać ojciec miał inne zdanie w tamtym czasie. - pokręcił głową lekko wzruszając przy tym ramionami.
Zatrzymał się przed ścianą, po czym wyciągnął z kieszeni karteczkę, na której było wpisane aktualne hasło do wejścia. Wypowiedział je, a na ścianie pojawił się wielki wąż, które po chwili swoim cielskiem odkrył przed nimi drzwi do Pokoju Wspólnego. Pchnął drzwi jedną ręką, po czym puścił panie przodem. Dla niego nie było to nic nowego, nie spodziewał się, że cokolwiek zmienili od czasu jego ostatniej wizyty tutaj.
- To prawda, że mieliście teleskop? - zerknął na żonę i siostrę z lekkim zaciekawieniem - Ach chciałbym żeby Krwawy Baron był cichy i spokojny, do dzisiaj pamiętam jego wrzaski i wymachiwanie mieczem. - przewrócił oczyma, po czym machnął ręką prezentując im pełnie swojego dawnego „królestwa” - Witam w Pokoju Wspólnych Slytherinu. - powiedział oficjalnie - Na lewo widzą panie kominek z fotelami, na prawe wejścia do dormitoriów, a na środku centrum życia tego pokoju czyli coś na wzór bawialni czy jak to tam nazwiecie. - odparł mimowolnie uśmiechając się łagodnie, po czym zerknął na swój ulubiony fotel, w którym przesiadywał podczas rozmów ze znajomymi czy nauki.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#6
Vivienne Burke
Czarodzieje
Wiek
23
Zawód
Badaczka historii run
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
zamężna
Uroki
Czarna Magia
10
0
OPCM
Transmutacja
10
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
7
12
15
Brak karty postaci
19-11-2025, 16:06
| Primrose & Xavier

Tę drogę znałam dobrze. Lochy i okolice pokoju wspólnego Ślizgonów nie były mi obce. Gdy trzymałam się z Nathanielem i Noah byłam tu nieraz i nie dwa. Często wraz z Noah odprowadzaliśmy Nathaniela pod same drzwi pokoju wspólnego, a potem wspólnie wracaliśmy do Krukońskiej wieży. Z pewnym utęsknieniem wspominałam te czasy wiedząc, że to już było, minęło i przynajmniej z jedną z tych osób nigdy nie będę miała okazji, aby porozmawiać. Ostatnio widziałam się z Nathanielem, powstała wyrwa w murze, który był budowany latami, a przez tę wyrwę prześwitywało słońce. Była nadzieja, chociaż sama jeszcze nie specjalnie zdawałam sobie z tego sprawy.
Bardzo dziwnie szło mi się u boku Primrose w tym miejscu, to nie były korytarze, którymi przechadzałyśmy się obie. Nasza przyjaźń zaczęła się później niż to co mnie łączyło z Crouchem i Lestrange. Kiedy Xavier zwracał uwagę na wystającą kostkę, ja już dawno ją pewnie omijałam rozglądając się po korytarzu, mając wrażenie, że uczniowie zaraz wyjdą z za rogu.
- Oh! Nigdy bym nie pomyślała, że zostanę żoną brata przyjaciółki, którego karcące listy czytałam - zaśmiałam się stając przed wejściem do pokoju wspólnego Ślizgonów.
Gdy Xavier wypowiedział hasło, a przejście się otworzyło, zajrzałam niepewnie. Zrobiłam krok, mając dziwne wrażenie, jakby ktoś miał mnie stąd zaraz wyrzucić. Zerknęłam na Primrose, miała taką minę, że chyba czuła dokładnie to samo. Z pełną ekscytacją zaczęłam rozglądać się po salonie.
- Teleskop? Tak, pewnie nadal tam stoi - przytaknęłam, podchodząc bliżej w stronę kominka. - Strasznie tu… chłodno - zauważyłam, pocierając ramiona, a następnie zwróciłam się w stronę męża. - Gdzie najczęściej przesiadywałeś? Czy... czy to jest…?
Szybkim krokiem ominęłam kominek i fotele i ruszyłam w stronę okien, przysłoniętych przez ciemne i ciężkie zasłony. Uchyliłam je lekko, a wtedy moim oczom ukazało się jezioro. Tylko nie jego brzeg czy powierzchnia, a jego głębia. No tak, przecież my naprawdę byliśmy pod wodą. Odwróciłam się lekko w stronę Primrose.
- Pamiętasz taką dziewczynę z mojego roku, miała takie grube brązowe okulary i mocno kręcone włosy. Lily Flint. Mówiła, że w nocy w jeziorze odbija się postać dwóch uczniów stojących nad brzegiem - zaczęłam takim tonem, jakby ta cała sytuacja działa się dosłownie wczoraj. - Jakoś nam się nie chciało wierzyć, a Noah naw… - urwałam, kaszlnęłam, niby coś zagryzło mnie w gardle. - Chyba nikt dawno nie ruszał tych zasłon, pełno tu kurzu - dodałam z zakłopotaniem.
Odwróciłam się od nich i zaczęłam wpatrywać w głębiny jeziora, zastanawiając się co uczniowie siedząc tu przy oknie godzinami, mogli dostrzec. My mogliśmy oglądać nocą gwiazdy. A ślizgoni?
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#7
Primrose Burke
Czarodzieje
Wiek
25
Zawód
Badaczka artefaktów i run
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
zaręczona
Uroki
Czarna Magia
12
9
OPCM
Transmutacja
10
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
5
10
8
Brak karty postaci
21-11-2025, 13:16
|dla Xaviera i Vivienne

Wkroczenie do pokoju Ślizgonów było czymś na wzór włóczenia się po dziale ksiąg zakazanych w nocy. Tym razem nie miała dostać szlabanu, mogła śmiało wchodzić bez obaw wyrzucenia czy kary. Z ciekawością wymalowaną w oczach zajrzała do wnętrza chłonąc całą jego atmosferę. Inne barwy, inny układ pomieszczeń i to wielkie okno. Zapomniała, że byli pod wodą.
Nagle sprawy wyjców i tego, że brat musiał pisać listy do młodsze siostry zeszły na dalszy plan. Nie miało to znaczenia w obliczu tego co właśnie widziała. Podeszła powoli do Vivienne, aby stanąć obok niej i patrzeć na zielonkawa wodę. A gdzieś w oddali widziała poruszające się wodne stworzenia. Zmrużyła lekko oczy chcąc dostrzec więcej. Skupiona na obserwacji dopiero po chwili usłyszała słowa przyjaciółki. -Hmm… tak było, tak! - Zgodziła się i dopiero wtedy odwróciła do Xaviera. -Wszyscy mówili, że zmyślała to, bo przecież nauczyciele szybko by się zorientowali, że uczniowie się wymykają. A możliwe, że widziała odbicie tych, którzy patrzyli tak jak my teraz. - Trąciła zasłonę, która rzeczywiście poruszyła drobinkami kurzu. -Może nieznacznie. - Zgodziła się odnośnie odkurzania i osadzającego się pyłu w gardle. -Ponoć w pokoju wspólnym Puchonów jest cała szafa pełna kocy, poduszek oraz beczki soku dyniowego. - Dodała jak już omawiali kwestie pokojów wspólnych.
Zaczęła się przechadzać po pomieszczeniu. Zieleń nie była tutaj ciepła, bardziej szmaragdowa, taka chłodna i dystyngowana. Jednak potrafiła sobie wyobrazić, że w kominku strzelał ogień, a uczniowie zgromadzeni w środku śmieją się, dokazują, sprawiając, że to miejsce zaczyna nabierać ciepła i przytulności. -Widziałeś Trytony? Albo druzgotki? - Zapytała brata wskazując znów na okno. Nie opowiadał jej zbyt wiele o pokoju wspólnym, inna sprawa, że nie pytała za często bardziej ciekawa jego przeżyć, tego jak się uczył i czy będzie do brata porównywana.
Oczywiście, że była.
Regularnie słyszała jak jej brat był prefektem, jak był wzorowym uczniem i jak to się stało, że jego młodsza siostra, choć bystra, tak równie często pakowała się w kłopoty. To zapewne ta ciekawość świata jaka kierowała Krukonami. Ślizgoni kierowali się innymi cechami. Każdy dom ujawnia inne predyspozycje ucznia, uwypuklając te najsilniejsze. Xavier byłby zapewne też wspaniałym przedstawicielem domu Ravenclaw.
Podeszła do kanapy, na której usiadła i miała chwilę, aby dokładniej się rozejrzeć po pomieszczeniu. Trwała przez chwilę w milczeniu. -Jak się czujesz wracając tu po latach? - Przeniosła spojrzenie na Xaviera ciekawa jego odbioru tego miejsca po latach.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#8
Xavier Burke
Śmierciożercy
Wiek
31
Zawód
Badacz artefaktów, handlarz informacjami
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
żonaty
Uroki
Czarna Magia
0
20
OPCM
Transmutacja
11
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
15
10
5
Brak karty postaci
27-11-2025, 18:41
Odpowiedź dla Primrose i Vivienne

- Czytałaś moje listy do Prim? - uniósł brew ku górze zerkając na żonę, a po chwili zaśmiał się cicho sam do siebie - Więc z całą pewnością już wtedy wiedziałaś jaki ze mnie porządny facet. - mrugnął do niej z lekkim rozbawieniem wymalowanym na twarzy - Nigdy jej wprost nie opierdzielałem ani nic. Jedynie delikatnie wyrażałem swoje niezadowolenie jej zachowaniem. - dodał zerkając teraz na siostrę.
W tym momencie mogli się z tego śmiać, ale prawda była taka, że wtedy wcale mu do śmiechu nie było. Był jej starszym bratem, wiedział o niej rzeczy, o których rodzice nie mieli pojęcia, ale to wcale nie oznaczało, że miał ochotę pisać te wszystkie listy. Na szczęście ten temat wydawał się skończony kiedy panie weszły już do Pokoju Wspólnego. Obserwował je z lekkim uśmiechem wymalowanym na twarzy. Tak właśnie myślał, że okno zrobi na nich największe wrażenie. Na pierwszym roku często się w nie wpatrywał wieczorami starając się dojrzeć jakieś wodne spojrzenia, z czasem się do niego przyzwyczaił, a kiedy jakiś młodszy Ślizgon zauważył coś i podniecony opowiadał to głośno w pokoju, osobiście go uciszał nie robiąc z tego wielkiego wydarzenia.
- Najczęściej w tym fotelu tak naprawdę, to było moje miejsce w salonie. - odparł na pytanie Vivienne wskazując mebel, a po chwili do niego podszedł i usiadł na nim - Nadal ma dokładnie to samo wgniecenie w oparciu jak za moich czasów. Ciekaw jestem czy specjalnie utrzymują to wszystko w takim stanie, wydawałoby się, że Hogwart jako placówka powinna zapewniać wszystko co najlepsze, a jednak meble stoją tu od wielu, wielu lat. - pokręcił głową, a po chwili uniósł brew ku górze na historie o dwójce widocznej z dna - Pierwsze słyszę o czymś takim. Ale Primrose ma racje, mogła widzieć kogoś kto wiedział na tamtych schodach i się jedynie odbijał w szybie. - pokręcił głową wskazując na schody, którymi zeszli wchodząc do pokoju wspólnego.
Na moment zatrzymał spojrzenie na Vivienne kiedy wspomniała o Noah. Wiedział co stało się z młodym Lestrange, jednak do niedawna nie miał pojęcia, że jego żona przyjaźniła się z nim w czasach szkolnych. Noah był jego młodszym kuzynem w linii prostej, ale zawsze miał lepszy kontakt z jego starszym bratem, bo to jednak z Atticusem byli zbliżeni wiekiem. Teraz ta relacja się zatarła, każdy z nich wybrał inną ścieżkę kariery trochę po przeciwnych stronach barykady.
- Druzgotki dość często, upodobały sobie zaglądanie do salonu kiedy zasłony nie były zasłonięte. Trytony zdecydowanie rzadziej, nie pokazywały się nam często. - pokręcił głową patrząc na siostrę, po czym lekko wzruszył ramionami - Wiesz, że nigdy nie byłem specjalnie sentymentalny jeśli chodziło o szkołę. Miło tu wrócić, trochę powspominać, ale bez szaleństwa.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#9
Vivienne Burke
Czarodzieje
Wiek
23
Zawód
Badaczka historii run
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
zamężna
Uroki
Czarna Magia
10
0
OPCM
Transmutacja
10
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
7
12
15
Brak karty postaci
29-11-2025, 17:50
| Primrose & Xavier

Spojrzałam na Primrose gdy podeszła i stanęła obok mnie oraz podjęła temat rozmowy. Pokręciłam delikatnie głową, ponieważ nie do końca zgadzałam się z jej teorią. Przecież Lily z pewnością zauważyłaby, że wpatruje się w swoje własne odbicie. Może miała duże i grube okulary, ale wbrew pozorom nie była głupia. Znałam głupsze panny z naszego rocznika. Uniosłam lekko brew.
- Nie, nie to na pewno nie było tak - zaprzeczyłam.
Coś musiało w tym być. Hogwart był na tyle tajemniczym miejscem, że odpowiedź na tę zagadkę nie mogła być aż tak prozaiczna.
Gdy Primrose zaczęła przechadzać się po pokoju wspólnym i przyglądać się poszczególnym elementom jego wystroju, ja podeszłam do swojego męża, który siedział w fotelu. Oparłam się o oparcie biodrem, a swoją dłoń położyłam na jego ramieniu. Wpatrywałam się w ogień w kominku w ciszy, kiedy oni rozmawiali o trytonach i druzgotkach. Moje spojrzenie wędrowało czasami w kierunku wielkiego podwodnego okna licząc na to, że może któreś z tych stworzeń się pojawi. Będzie chciało zajrzeć i sprawdzić, co to za nowe dorosłe twarze szwendają się po pokoju wspólnym ślizgonów.
- Wydaje mi się - zaczęłam, nawiązując do pytania o stan mebli - że jest tak specjalnie. Zwróć uwagę, że mimo wszystko jest tu przytulnie. To takie szczegóły, które dodają pomieszczeniu uroku i duszy. Jesteś pierwszoroczniakiem, siadasz na takim fotelu, znajdujesz to wytarcie i czujesz się częścią tego miejsca, że ktoś tu kiedyś siedział. Wielu przed tobą. Chociaż, dzieci chyba jednak nie mają takiego toku myślenia - zaśmiałam się lekko, zasłaniając usta dłonią.
Nie pamiętałam co myślałam gdy sama po raz pierwszy przekraczałam mury Hogwartu. Na pewno dumę, radość, że w końcu będę mogła się uczyć o tych wszystkich cudownych rzeczach, o których opowiadało mi moje starsze kuzynostwo. Uczenie się zaklęć, magicznych stworzeń, zielarstwo, nawet eliksiry… to przecież było coś nieosiągalnego w rodzinnym domu. Tu było codziennością. Przyjaźnie na lata. Zacisnęłam mocniej dłoń na ramieniu męża i spojrzałam na niego z błyskiem w oku.
- Poonooć... przed wejściem do pokoju wspólnego, w dalszej części korytarza jest taki duży schowek na miotły - ruszyłam delikatnie jedną brwią, a uśmiechu na ustach ukryć nie byłam w stanie. - Słyszałam, że ślizgoni z dziewczętami lubili tam przebywać. Wiesz coś o tym?
Ostatnie słowa wypowiedziałam już nie mogąc powstrzymać śmiechu. Chichrałam się przez chwilę wpatrując się w Xaviera. Ciekawa byłam jak wyglądało jego życie, właściwie nic o tym nie wiedziałam. Tyle co gdzieś kiedyś napomknęła Primrose, ale wtedy jednym uchem wpadało, a drugim wypadało. Nie było to przecież nic, co miałoby istotny dla mnie wpływ. Kiedyś. Ale teraz? Teraz byłam tego niezwykle ciekawa.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#10
Primrose Burke
Czarodzieje
Wiek
25
Zawód
Badaczka artefaktów i run
Genetyka
Czystość krwi
czarownica
błękitna
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
zaręczona
Uroki
Czarna Magia
12
9
OPCM
Transmutacja
10
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
5
10
8
Brak karty postaci
05-12-2025, 16:31
Nigdy się nad tym nie zastanawiała. Przyjmować Hogwart takim jakim był. Nie myślała o tym dlaczego nic się w nim nie zmienia. Zdawało się, że miał być swego rodzaju ostoją, miejscem niezmiennym, łączącym pokolenia. Rodzice mogli opowiadać swoim dzieciom o tym ulubionym fotelu, o pewnym obrazie czy komórce na miotły. Kolejne pokolenie kiedy przychodziło do szkoły wiedziało czego szukać. Tego fotela, obrazu i komórki na miotły. Sama robiła przecież podobnie. Niezależnie czy opowieść snuli starsi bracia czy rodzice, a nawet dziadkowie. Nic się nie zmieniało. Mogła potem w listach pisać, że jest dokładnie tak jak mówili.
Im dłużej przebywali w pokoju wspólnym Ślizgonów tym bardziej była ciekawa innych. Jak wiele było w tym co mówili o Puchonach oraz Gryfonach? Bradford był Gryfonem, więc tym bardziej chciała zobaczyć w jakim otoczeniu jemu przyszło dorastać w murach szkolnych. -Możliwe, że to ma też jednoczyć. - Postanowiła się podzielić swoimi przemyśleniami na głos. -Jeżeli dziecko nasłuchało się od rodziców jak wyglądała szkoła, to potem mogli szukać miejsc, weryfikować. - Jej wzrok ponownie uciekł do wielkiego okna, za którym istniał cały podwodny świat. -A może nie ma w tym nic nadzwyczajnego, a jedynie zamysł, że jak coś jest dobre to po co wymieniać? - Nie było dla niej aż tak istotne czemu Hogwart pozostawał niezmienny. Nasuwała się jej jedna odpowiedź - tradycja. To ona sprawiała, że byli kim byli, że wiedzieli skąd się wywodzą, co kieruje ich życiem. Czuli przywiązanie do tego miejsca, ono ich też kształtowało i pozwalało czuć się sobą bez skrępowania, bez obaw przyłapania. Każde z nich urodziło się w rodzinie czystokrwistej, nie musieli ukrywać tego kim są w otoczeniu najbliższych. Magia była ich światem od samego początku. Dom stanowił bezpieczną przystań, tak samo jak Hogwart.
Z tych jakże przedziwnych rozmyślań wyrwał ją chichot Vivienne, a potem dostrzegła jak ta patrzy na jej brata. -Czy mam się wycofać i zostawić was samych? Poczekać w domu Krukonów? - Zapytała unosząc jedną brew w wymownym spojrzeniu. Cieszyło ją to, że brat i bratowa się porozumieli. Nie było w ich zachowaniu żadnej sztuczności ani gry na potrzeby wyjścia towarzyskiego. Byli swobodni i naturalni, a to sprawiało, że nie martwiła się o nich już tak bardzo jak wcześniej. Nie wyobrażała sobie sytuacji, w której zostaje postawiona przed koniecznym wyborem, przed objęciem stanowiska. I zapewne, żadne nie wypowiedziałoby swojego oczekiwania na głos, chcąc oszczędzić Primrose przykrości, tak zapewne w głębi serca jej wybór, gdyby był dokonany, zranił by jedno z nich albo obydwoje. Dlatego obecne zachowanie niosło nadzieję, że teraz będzie jedynie lepiej.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Starszy wątek | Nowszy wątek
Strony (2): 1 2 Dalej


Skocz do:

Aktualny czas: 11-12-2025, 04:00 Polskie tłumaczenie © 2007-2025 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2025 MyBB Group.