• Witaj nieznajomy! Logowanie Rejestracja
    Zaloguj się
    Login:
    Hasło:
    Nie pamiętam hasła
     
    × Obserwowane
    • Brak :(
    Avatar użytkownika

Serpens > Wielka Brytania > Walia > Wodospad Aberdulais (Neath Port Talbot)
Strony (2): 1 2 Dalej
Odpowiedz
Odpowiedz
#1
Mistrz Gry
Konta Specjalne
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
Wiek
999
Zawód
Mistrz Gry
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
mugol
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
OPCM
Transmutacja
Magia Lecznicza
Eliksiry
Siła
Wyt.
Szybkość
Brak karty postaci
19-06-2025, 16:01

Wodospad Aberdulais (Neath Port Talbot)
Tam, gdzie klify toną w morzu, a fale biją z gniewem o skaliste brzegi, znajduje się grota, której wejście widać tylko przy odpływie. Nazywana jest Grotą Morskiego Smoka — nie wiadomo, czy z powodu kształtu wnętrza, czy opowieści, które przekazują rybacy. W środku tego schronienia powietrze pachnie kadzidłem. Z głębi dochodzi bulgot, jakby coś tam oddychało. Rzekomo smok — nie ciałem, lecz echem pradawnej istoty. Wiadome jest, że dziś groty nie zamieszkuje już żadna bestia. Czy aby na pewno? Powiada się, że naprawdę bardzo dawno temu czarodzieje składali w tym miejscu ofiary z bursztynu, wrzucając je do podziemnego jeziora. Być może cenne minerały spoczywają dziś na dnie zbiornika. Wiadomym jest, że obecnie miejsce to przyciąga samotników, alchemików i poszukiwaczy przygód. Ale nie każdy wraca z tej groty taki sam.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#2
Kenneth Fernsby
Czarodzieje
Wiek
31
Zawód
Kapitan "Złotej Łani", przemytnik
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
kawaler
Uroki
Czarna Magia
12
0
OPCM
Transmutacja
15
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
11
11
12
Brak karty postaci
20-11-2025, 22:28
|08.04.1962


O dziesiątej, gdy słońce dopiero zaczynało rozgrzewać bruk nadmorskiego miasteczka, Kenneth pojawił się pod tawerną, w której pracowała Riven. Miał na sobie granatowe spodnie z grubszego materiału, jakby gotów był wspiąć się na linę okrętową. Ciemna koszula podkreślała intensywność jego spojrzenia, a przez ramię zwisała wysłużona marynarska torba. Na szyi błyszczał nieodzowny naszyjnik w kształcie kotwicy; w uchu połyskiwała czarna perła, a na nadgarstkach lśniły dwie plecione bransolety — skórzana i materiałowa. Całości dopełniał nieodzowny płaszcz, teraz rozpięty ukazujący całą sylwetkę kapitana. Gdy tylko zauważył Riven, uśmiechnął się krótko, ledwie zauważalnie. -Wygodne buty do chodzenia. - Nakazał tonem cichym, lecz niepozostawiającym miejsca na dyskusję.
Miał wcześniej przygotowany świstoklik więc gdy zniknęli pomiędzy budynkami wyciągnął do niej dłoń. -Trzymaj się mocno, panno Thorne. - Powiedział z szelmowskim uśmiechem i drugą dłoń zacisnął na starej kance do mleka. Świat wokół zawirował jak na karuzeli, a w okolicach pępka poczuł mocne zawirowania kiedy magia świstoklika przeniosła ich do Wodospadu Aberdulus. Ryk wody uderzył od razu jak tylko nogi znalazły stabilny grunt. Mocniej przytrzymał czarownicę, gdyby miała stracić równowagę, owijając ramię wokół jej talii. Im bliżej byli wody, tym wyraźniej czuć było chłód unoszący się z tysięcy drobnych kropel rozpryskiwanych przez spadające kaskady. Mgła wodna tworzyła delikatny, wiecznie tańczący welon, który oblepiał rzęsy, chłodził policzki i niósł ze sobą zapach czystej natury. W porannym świetle każda z tych drobinek zamieniała się w maleńki kryształek, który iskrzył się, jakby skrywał w sobie mikroskopijny płomień. Słońce przecinało mgłę ostrymi promieniami, a każda smuga światła, zetknąwszy się z wirującymi w powietrzu kroplami, rodziła drobne, ulotne tęcze. Pojawiały się i znikały tak szybko, że trudno było stwierdzić, czy są prawdziwe, czy tylko złudzeniem wywołanym przez ogrom i piękno miejsca. Gdy jednak patrzyło się odpowiednio długo, można było dostrzec ich dziesiątki; małe, drżące mosty barw zawieszone w przestrzeni między skałą a spadającą wodą.
Sam wodospad spływał po skalnej ścianie szeroką wstęgą, która w najjaśniejszych miejscach błyszczała jak roztopione srebro, a w głębszym cieniu przybierała barwę granatowej otchłani. U podnóża kaskady pienista woda wirowała dziko, jakby próbowała wyrwać się z kamiennej miski, w którą przez wieki rzeźbiła swoje łożysko. Każda fala, odbijając się od brzegów, łamała światło na nowe, migoczące odcienie. Otoczenie wodospadu tętniło życiem; mech na skałach lśnił wilgocią, paprocie uginały się pod ciężarem kropelek, a powietrze pulsowało energią niemal elektryczną. -Wyruszamy na poszukiwanie bursztynów. - Oznajmił uśmiechając się szeroko, po czym skierował swoje kroki ku ścieżce jaką prowadziła do groty jaka się tutaj znajdowała. Grota Morskiego Smoka odsłoniła wejście, gdy odpływ cofnął wodę z hukiem i sykiem, jakby samo morze robiło im miejsce. Ścieżka między klifami była śliska od mchu, a powietrze niosło ciężki, mineralny zapach soli i chłodnych skał. Przystanął przed wejściem i obejrzał się na Riven wyciągając różdżkę. -Lumos. - Małe światło rozświetliło jej końcówkę. -Gotowa na pierwszą przygodę? - Zapytał jeszcze nim wkroczył do środka. Liczył, że nie ucieknie, nie spłoszy się tupiąc nóżką, że na to się nie pisze. Widział ten błysk w oczach, widział tę drzemiącą dzikość i chęć poznania nieznanego. Chciał to teraz rozbudzić.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#3
Riven Thorne
Akolici
Feel the rain on your skin. No one else can feel it for you. Only you can let it in. No one else.
Wiek
23
Zawód
Barmanka
Genetyka
Czystość krwi
jasnowidz
półkrwi
Sakiewka
Stan cywilny
zakurzona
panna
Uroki
Czarna Magia
12
0
OPCM
Transmutacja
10
16
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
5
7
11
Brak karty postaci
21-11-2025, 13:58
To wszystko nie mogło potoczyć się gorzej. Impreza z Keithem, wspólne pójście na tańcu skończyło się na wspólnym łóżku. I nie chodziło tu jedynie o wspólny sen, ale także o wspólny seks, który był absolutnie nie planowany. I w ogóle nie zapamiętany. Nadal nie wiedziałam co się stało, że tak nas poniosło. Jakiś narkotyk, bo co innego, sprawił, że przekroczyliśmy wszystkie możliwe przyjacielskie granice. Wspólna noc była upojna, pozostawiła na moim ciele nadal wyraźnie widoczne ślady. Malinki pokrywały moją szyję, okolice obojczyków. Trudno było mi je ukryć. Chustka, którą zazwyczaj wiązałam włosy, dzisiaj owinęłam wokół szyi. Ale i tak stałam przed lustrem niezadowolona chyba z pięć minut przed samym wyjściem widząc, że nie zasłania wszystkich. Efekt gorącej nocy.
Punktualnie czekałam przed wejściem do tawerny, tak jak się umówiliśmy. Miałam na sobie spódnicę, jasno niebieską lekko w kształcie literki A. Była dla mnie trochę za krótka i sięgała ponad kolano, ale ja się już dawno przestałam przejmować takimi rzeczami. Na sobie miałam też koszulę, na krótkim lekko bufiastym rękawku, w tym samym kolorze. W pasie ciemny pasek dopełniający całość. Każdy mógł zauważyć, że był to komplet. Może trochę znoszony, nie miałam zbyt wiele ubrań po których nie było widać upływającego czasu. Ale był to na pewno czyste i wygodne. Czy każe mi chodzić przez pół dnia, czy pójdziemy tańczyć - strój pasował odpowiednio do każdej z tych sytuacji. Na plecach płaszczyk, rozpięty bo było w miarę ciepło. Na nogach buty do tańczenia na obcasie, które po nakazie bez słowa zamieniłam na wygodne trzewiki, poruszałam parę razy stopami upewniając Kennetha, że to są te buty do chodzenia. Buty do tańca schowałam w torebce powiększonej odpowiednim zaklęciem. Tam też miałam coś na zmianę i parę kosmetyków, gdybym musiała pociągnąć usta szminką. I mój amulet, który przypięłam do paska.
Nie spodziewałam się, że opuścimy Cardiff. Chociaż, mogłam się tego domyślić. Jednak moje myśli krążyły wczoraj i dzisiaj wokół czegoś innego, albo kogoś innego. Chociaż właściwie to i wokół Kennetha również. Kac moralny, tak bym to nazwała. Wobec jednego i wobec drugiego. Wobec Kennetha dlatego, że bałam się, że nie będę w stanie poświęcić mu swojej uwagi w stu procentach. Karcąc się więc srogo za odpływanie myślami, na jego znak mocno chwyciłam się świstoklika. Podróż nie trwała długo, czułam charakterystyczne ciągnięcie w okolicy pępka. Gdy moje nogi dotknęły podłoża zachwiałam się, ale pewna dłoń mężczyzny chwyciła mnie w pasie i utrzymała w pionie. Uśmiechnęłam się do niego uroczo.
Szybko jednak zorientowałam się gdzie jestem. Okropnie głośny szum wody, bryzgające zimne krople oblepiające moją twarz. Rozejrzałam się zdziwiona przeklinając w myślach. Mogłam jednak założyć spodnie.
- Gdzie jesteśmy? - Zapytałam głośno.
Miejsce to było dla mnie kompletnie nie znane. Nigdy czegoś takiego nie widziałam. Ani wodospadu tak dużego, ani malutkich mostów rozciągniętych pomiędzy skałami. Ruszyłam za mężczyzną, dobrze, że miałam na nogach te sznurowane trzewiki. Kamienie po których szliśmy były dość śliskie. Mężczyzna zaprowadził mnie w stronę jednej z jaskiń, a ja szłam za nim zaciskając palce na pasku torebki.
Perspektywa poszukiwania bursztynów była ciekawa. Czasami zdarzało mi się ich szukać, ale na piasku na plaży, a myśmy wchodzili do jaskini. Zmarszczyłam nosek ostrożnie podchodząc bliżej.
- Oczywiście, że gotowa - wysunęłam też swoją różdżkę, krótkie Lumos i na jej końcu zapaliło się światło. - Jak się szuka bursztynów w jaskini?
Usta mimowolnie ułożyłam w dzióbek, zaczęłam oświetlać ściany szukając czegoś ciekawego. Dwa pewne kroki do przodu, ale nie więcej. Może odwagi mi nie brakowało, to jednak nie chciałam się za bardzo oddalać. Coś czułam, że to nie była taka zwykła jaskinia.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#4
Kenneth Fernsby
Czarodzieje
Wiek
31
Zawód
Kapitan "Złotej Łani", przemytnik
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
kawaler
Uroki
Czarna Magia
12
0
OPCM
Transmutacja
15
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
11
11
12
Brak karty postaci
21-11-2025, 21:05
Nieświadom zupełnie tego, że dzień wcześniej jego kumpel miał kaca moralnego, teraz spędzał czas z osobą, która również go miała i to z tego samego powodu. On zaś miał swój plan, który chciał zrealizować. Czy bezpieczny? To zależało do tego kto pytał.
-Wodospad Aberdulus! - Odpowiedział przeskakując nad kamieniami, a potem pomagając Riven zrobić dokładnie to samo, asekurując ją, aby nie spadła. -Chodź, zaraz zobaczysz. - Wszedł do wnętrza jaskini krokiem człowieka, który bywał już tutaj nie raz. W środku panował półmrok.. Z głębi dochodził bulgot, regularny i niski, przypominający spokojny oddech śpiącej istoty. Woda w podziemnym jeziorze mieniła się zielonkawym światłem, odbijając resztki słońca wpadające przez poszarpany otwór wejścia. Fale, choć odległe, wciąż dawały o sobie znać; szum morza toczył się po ścianach, raz cichsze, raz gwałtowniejsze, przypominając, że ich czas w tej jaskini jest ograniczony. Nad głowami zwisały stalaktyty przypominające pazury, a pod stopami ścieżka rozsypywała się w drobny piasek i mokre kamienie, na których światło igrało niczym na lustrze. Gdzieś dalej, w mroku, błysnęło coś złotego; może tylko odbicie wody, a może faktycznie bursztyn, jeden z tych, które według legend czarodzieje wrzucali tu jako ofiarę.
Zatrzymał się tuż przed wejściem do większej komnaty, w której dźwięk wody odbijał się echem przypominającym odległy pomruk. -Tu zaczniemy- oznajmił spokojnie, choć w jego głosie brzmiała nuta podekscytowania. -Jeśli legenda mówi prawdę, bursztyny powinny spoczywać przy brzegach jeziora. - Dodał tajemniczym szeptem.
Panowała tu cisza, którą zakłócało jedynie delikatne bulgotanie wody. W samym środku komnaty znajdowało się małe jezioro; spokojne, niemal nieruchome, jakby strzegło własnych tajemnic. Jego powierzchnia była tak gładka, że odbijała sklepienie niczym lustro, a jednocześnie sprawiała wrażenie niezmiernie głębokiej. Przez naturalną szczelinę wysoko w suficie wpadała pojedyncza smuga światła. Nie rozpraszała ciemności, lecz wycinała w niej jasny krąg, padający prosto na taflę jeziora. W tym blasku woda lśniła jak kamień szlachetny, a jej brzeg przechodził od czerni po błękit. -Powiadają, że mieszkał tu kiedyś smok, a teraz w ścianach jaskini odbija się jedynie echo jego dawnego istnienia. - Jakby na potwierdzenie tych słów usłyszeli cichy syk. Nie był głośny, przeciwnie, bardziej przypominał wciągnięcie powietrza przez niewidzialne gardło. Brzmiał jednak tak, jakby rozlegał się z samego dna jeziora. Woda drgnęła, tworząc delikatne fale rozchodzące się po powierzchni. Po chwili syk powrócił. Tym razem głębszy. Wolniejszy. Bardziej przypominający oddech.
Odsunął się o krok, wciąż nasłuchując, a potem wolno ruszył wzdłuż brzegu jeziora. Przystanął przy miejscu, gdzie brzeg zakręcał lekko w prawo, a skała przechodziła w drobniejszy żwir. Kucnął, podpierając się jedną ręką o chłodną ścianę, i pochylił głowę niżej, jakby coś właśnie przykuło jego uwagę.-River… - zawołał półgłosem. -Zobacz. - Wskazał na drobne, połyskujące punkty przy samym brzegu wody. -Bursztyny.
Sięgnął ostrożnie i uniósł jeden z nich na dłoń. Ciepła barwa kamienia kontrastowała z chłodem groty.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#5
Riven Thorne
Akolici
Feel the rain on your skin. No one else can feel it for you. Only you can let it in. No one else.
Wiek
23
Zawód
Barmanka
Genetyka
Czystość krwi
jasnowidz
półkrwi
Sakiewka
Stan cywilny
zakurzona
panna
Uroki
Czarna Magia
12
0
OPCM
Transmutacja
10
16
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
5
7
11
Brak karty postaci
21-11-2025, 22:32
Przysłuchiwałam się uważnie dźwiękom, które dochodziły z jaskini. Obserwowałam wszystko z zainteresowaniem. Przyglądałam się zielonkawej wodzie, docierał do mnie dźwięk fal i szum wiatru z zewnątrz. Patrzyłam na sufit, pokryty kamiennymi sztyletami i gdzieś z tyłu głowy pojawiła mi się myśl, co by było gdyby…
Wstrząsnęłam głową i odwróciłam się w stronę mężczyzny gdy ten ruszył dalej. Więc i ja poszłam, zrównałam z nim krok i przystanęłam gwałtownie przed grotą w jaskini.
- Legenda? - Szepnęłam z zainteresowaniem. - Jaka legenda?
Podekscytowałam się. Uwielbiałam opowieści, wszelakiej maści. Cudownie było słuchać o dawnych czasach, dziwnych historiach, tajemniczych stworzeniach. Jeżeli przy szukaniu bursztynów towarzyszyć mi będzie jego głos opowiadający legendę związaną z tym miejscem, to nie wiedziałam czy coś lepszego mogło mnie dzisiaj spotkać. Całe to miejsce, atmosfera tajemniczości, ekscytacja nieznanym sprawiło, że udało mi się wyprzeć Keitha ze swoich myśli. Nie powinnam teraz wracać do niego swoimi wspomnieniami, Kenneth mógłby zauważyć, że coś jest nie tak. Ciekawa byłam co Croft porabiał, od tamtego dnia nie widzieliśmy się i chociaż obiecał, że nie wpłynie to na naszą przyjaźń…
Wzdrygnęłam się słysząc głos Kennetha o smoku. Zwróciłam na niego swoje spojrzenie. Znów to zrobiłam, odpłynęłam myślami. Potrząsnęłam głową, nakrzyczałam na siebie w myślach i zbliżyłam się do kapitana statku. Uniosłam brew słysząc o echu dawnego istnienia. Mogłabym przysiąść, że słyszałam cichy syk. Jakby oddech przez wielkie nozdrza.
- Ale na pewno go tu już nie ma, prawda? - mruknęłam cicho, robiąc kilka kroków ku jeziorku.
Obserwowałam go uważnie. Jezioro, ale Kennetha również. Nigdy nie widziałam go w takiej sytuacji, to że tu byliśmy razem było tak niecodzienne, że bardziej chyba nie mogło. Dziwnie się czułam będąc tu. Jednocześnie ekscytacja, wymieszana z nutką niepokoju. Byłam pewna, że na twarzy pana Fernsby dostrzegłam napięcie. Ruszyłam za nim. Poszłam dokładnie w tym samym kierunku co on. Za każdym razem gdy stawiałam krok, żwir cicho chrupał pod moimi stopami. Kucnęłam obok i sięgnęłam dłonią w stronę wody.
- Riven - poprawiłam go, chlapiąc go zimną wodą.
Cichy śmiech rozszedł się po komnacie. Odbił od ścian, zmieszał z szumem fal. Złośliwy uśmieszek pojawił się na mojej twarzy widząc jego mokre od wody spodnie, a potem zerknęłam tam, skąd wyciągnął bursztyn. Faktycznie, było ich mnóstwo. Duże, małe, różne kształty, różne kolory.
Ja jednak dostrzegłam jeszcze coś innego. Moje spojrzenie stało się puste, nawet nie mrugając wpatrywałam się w spokojną taflę jeziora, a obrazy widoczne tylko dla mnie, zajęły całą moją uwagę.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#6
Kenneth Fernsby
Czarodzieje
Wiek
31
Zawód
Kapitan "Złotej Łani", przemytnik
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
kawaler
Uroki
Czarna Magia
12
0
OPCM
Transmutacja
15
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
11
11
12
Brak karty postaci
24-11-2025, 10:30
Obejrzał się na nią nim ruszył z odpowiedzią na pytanie. Snuta opowieść w tej grocie sprawiała, że wróciły wspomnienia jak był chłopakiem zasłuchanym w opowieści starszych marynarzy. Sięgając pamięcią wstecz nie sądził wtedy, że będzie w tym miejscu, w którym jest aktualnie. Kapitan statku, może jeszcze nie własnego, ale posiadającego na tyle swobody, że mógł sobie pozwolić na wiele. -Mówi się, że dawno temu, zanim pierwsze łodzie odważyły się wypłynąć dalej niż na linię widnokręgu, klify nad zatoką były miejscem, którego unikali nawet najbardziej zahartowani rybacy. - Zawiesił głos na chwilę budując napięcie. -Z powodu głosu, który rozlegał się stamtąd w nocy. Niski, przeciągły, przypominający oddech czegoś ogromnego. Ten zapach kadzidła, to wspomnienie po poprzednich czarodziejach, którzy schodzili tutaj, aby opanować magię. Składali też ofiary z bursztynu, miało ono symbolizować uwięzione słońce. Rybacy twierdzą, że mieszkał tu wodny potwór, smok lub inny wij, który miał tu swoje gniazdo. - Głos Kennetha odbijał się od kamiennych ścian i niósł się echem w dal. -Jedni mówią, że smok czy inna potwora nie zginęła, lecz zapadła w sen tak głęboki, że nawet ryk morza nie jest wstanie ją wybudzić. A bursztyn wrzucany do groty miał utrzymać go w tym śnie. Coś w rodzaju pieczęci. - Ujął w dłonie jeden z bursztynów i przystawił go do padającej smugi światła. Kamień od razu się rozjaśnił przepuszczając promienie słoneczne. Ciężko było oderwać od niego wzrok. -Rybacy omijają to miejsce. Twierdzą, że słyszeli syk bestii.
Jakby na potwierdzenie tych słów do ich uszu dotarł charakterystyczny dźwięk, który elektryzował, sprawiał, że wzdłuż kręgosłupa wędrowała gęsia skórka. -Doliczę to sobie do rachunku, panno Thorne. - Zaśmiał się gardłowo patrząc na mokre od wody spodnie, a potem wyciągnął kolejny bursztyn z wody. Następnie sięgnął ku torbie, z której wydobył woreczek. Ten stał się miejsce do przechowywania zebranych bursztynów.
Kiedy potężna fala uderzyła w ścianę groty, a woda dostała się do wnętrza podniósł się z kolan. Wiedział, że mieli jeszcze chwilę nim przypływ ponownie zaleje grotę.
Coś zmieniło się w powietrzu; tak subtelnie, że przez chwilę żadne z nich nie było pewne, czy to tylko wyobraźnia. Zza skalnego załomu, tam gdzie ścieżka znikała w ciemniejszym korytarzu, uniosła się lekka, niemal przezroczysta mgła. Nie była gęsta, nie przypominała dymu z ogniska, lecz miała w sobie ciężar ciepłego oddechu. Unosiła się powoli, jakby ostrożnie badała przestrzeń, po czym rozmywała się przy suficie, znikając w półcieniu. W grocie zapadła chwila napiętej ciszy, aż nagle z tego samego miejsca dobiegł niski, przeciągły dźwięk; nie syk, nie pomruk, lecz coś pomiędzy, jakby kamienie same z siebie wypuściły powietrze z uwięzionych głębin.
Echo rozeszło się po jaskini w sposób nienaturalny. Nie odbiło się ostro, jak zwykle bywa w zamkniętych przestrzeniach, lecz popłynęło miękką falą, sunąc wzdłuż ścian, aż dotknęło tafli jeziorka i wyrwało z niej delikatny dreszcz. Dźwięk był chłodny, a jednocześnie dziwnie wciągający. Przeniósł spojrzenie na Riven, która wpatrywała się w taflę jeziora. Ułożył dłoń na jej ramieniu. -Co się stało? - Zapytał czujnie.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#7
Riven Thorne
Akolici
Feel the rain on your skin. No one else can feel it for you. Only you can let it in. No one else.
Wiek
23
Zawód
Barmanka
Genetyka
Czystość krwi
jasnowidz
półkrwi
Sakiewka
Stan cywilny
zakurzona
panna
Uroki
Czarna Magia
12
0
OPCM
Transmutacja
10
16
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
5
7
11
Brak karty postaci
24-11-2025, 14:47
Słuchałam opowieści w napięciu. Byłam w stanie wyobrazić sobie całą tę scenę, ludzi którzy przychodzili tutaj składać dary. Najpierw musieli poświęcić wiele godziny, aby wyszukać bursztyn wśród piasków nadmorskich plaż. Następnie przynieść go tutaj, pokonać swój strach przed strasznym potworem, którego nawet nie potrafili nazwać. Nie wiedzieli czy to smok, czy jakiś inny magiczny potwór, o którego istnieniu nikt nigdy nie słyszał. Uwielbiałam takie historie, a najlepsze było w nich to, że w każdej takiej opowieści było ziarno prawdy. To było jednocześnie najbardziej ekscytujące, ale i przerażające. Wzdrygnęłam się, słysząc dźwięk dochodzący… właściwie nie wiedziałam skąd. Spojrzałam na Kennetha, zaśmiałam się gdy powiedział o doliczeniu do rachunku, ale był we mnie dziwny niepokój. Bo co jeśli naprawdę tu coś mieszka? Może smok? Przecież smoki były jak najbardziej prawdziwe. Może jakiś morski stwór? Nie bez powodu to rybacy próbowali go uspokoić i złagodzić jego złość. Dreszcz przeszedł mi po plecach.
Biegł, a z rąk wypadały mu bursztyny do wody. Widziałam je, jak spadają jedna po drugiej i z pluskiem uderzają o powierzchnię. I odbicie. Czegoś.
Drgnęłam, czując jego dłoń. Puste spojrzenie przeniosłam na Kennetha, mrugnęłam kilkukrotnie, a błysk pojawił się w nich ponownie. Rozejrzałam się, podnosił się poziom wody, niedługo przypływ. Godzina by się przecież zgadzała. Miałam dziwne poczucie, że coś jest nie tak. Słyszałam ten dźwięk, słyszałam ten szum, a jednocześnie chwila ciszy. Tak napięta, że można by ciąć na niej zwoje pergaminu na pół. Dostrzegłam też mgłę, zmarszczyłam nosek zastanawiając się, co się dzieje.
- Nie wiem - mruknęłam tylko.
Nie chciałam mówić, że mi się tu nie podoba, bo miejsce było cudowne. Urzekające. Prawdziwie, naturalnie piękne. Towarzystwo Kennetha również było mi miłe i bałam się, że jeśli skrytykuje jego wybór, atmosfera mogłaby się popsuć. Spłacałam właśnie dług. W mojej pokręconej logice nie miałam zbyt dużo do powiedzenia w tej kwestii. Ale coś mi zdecydowanie nie pasowało. Bo dlaczego będziemy uciekać? Dlaczego będziemy gubić bursztyn? Wychyliłam się lekko, aby spojrzeć w ciemność. Wyciągnęłam w tamtym kierunku różdżkę, próbując coś dostrzec i oświetlić bardziej okolicę, jednak pojawiająca się mgła dusiła światło. Wody przybierało coraz więcej.
- Jesteś przekonany, że to dobry pomysł, aby brać ten bursztyn? Możemy pójść na plażę, poszukać sobie własnego - zacisnęłam usta.
Zrodziło się we mnie napięcie. Przecież to nawet nie musiało być tu. Kenneth mógł biec gdziekolwiek indziej, może nawet specjalnie opuszczać te bursztyny tak, aby wpadły do wody. Widziałam tylko fragment, część sytuacji… niejasne, niezrozumiałe i przerwane dotknięciem mojego ramienia jego ręką. Teraz ja chwyciłam jego. Dłonie zacisnęłam na przedramieniu i spojrzałam na niego z przejęciem.
- Uważaj na siebie, dobrze? - Poprosiłam. - Jak będziesz… biec.
Ryzykowałam dużo. Moja prośba, oderwana od kontekstu całkowicie. Dla osób które nie wiedziały, że jestem jasnowidzem było to dziwne, niezrozumiałe. Mało kto wiedział, nie zdawali sobie sprawy, a i ja nie mówiłam o tym na głos. Była to moja słodka tajemnica, druga po posiadaniu umiejętności animaga. Westchnęłam lekko przymykając oczy. Moje wizje zazwyczaj nie sięgały daleko. Oby się nie sprawdziło. Nie teraz, nie tym razem.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#8
Kenneth Fernsby
Czarodzieje
Wiek
31
Zawód
Kapitan "Złotej Łani", przemytnik
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
kawaler
Uroki
Czarna Magia
12
0
OPCM
Transmutacja
15
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
11
11
12
Brak karty postaci
25-11-2025, 14:02
Przyglądał się jej uważnie przez dłuższą chwilę. Zmarszczył nieznacznie brwi. Puste spojrzenie, zawieszenie w przestrzeni, jakby przez chwilę umysłem była poza własnym ciałem, a obok niego stała jedynie skorupa. Być może się przeliczył? Możliwe, że dziewczyna sprawiała jedynie wrażenie, a realnie co innego leżało w jej zainteresowaniach. Nie pierwszy i nie ostatni raz błędnie kogoś ocenił. W końcu zabrał ją w miejsce, które do końca nie było zbadane, obrosło w wiele legend, których niewielu chciało badać. Wygodniej było wierzyć w historie, snuć domysły i budować niedostępność miejsca. Kapitan Łani nie jeden raz bywał w takich miejscach, gdzie piraci mieli mieć swoje skarbce. Te wszystkie opowieści były snute przez mugolskich marynarzy, którzy nie znając istoty magii nie wiedzieli jak obejść zabezpieczenia, które nazywali pirackimi klątwami. I w tym aspekcie mieli akurat rację, ale oni - czarodzieje - wiedzieli jak sobie z tym radzić.
Riven otrząsnęła się szybko i wyciągając różdżkę dała mu tym samym znać, że nie ma zamiaru uciekać w popłochu i z krzykiem paniki, który będzie się rozbijał echem wśród ścian. Spojrzał na bursztyny i bez wahania wsadził je woreczka, a następnie obejrzał się na wydobywającą się mgłę. -Nie każda legenda o potworze jest prawdziwa, choć większość jest. - Skomentował bez wahania w głosie i podszedł do mgły. Wyciągnął dłoń w jej kierunku, ale zaraz się zatrzymał czując mocny chwyt czarownicy. Obejrzał się na nią patrząc w oczy pełne przejęcia. Nachylił się nieznacznie ku niej. -A cóż to? - Zapytał przeciągle. -Czyżbyś się o mnie martwiła? - Jego usta ozdobił krzywy, lekko zaczepny uśmiech nim ponownie sięgnął dłonią ku mgle. -Hmm… - Uczynił krok do przodu. -Jest ciepła… - Spodziewał się chłodu, zimna, przeszywającego do szpiku kości lub wręcz wrzątku, który oparzy skórę dłoni, a ta była zwyczajnie, przyjemnie ciepła. Kolejny syk, tym razem znacznie głośniejszy przeszył powietrze, a ze szczelin między kamieniami uniosła się kolejna porcja przedziwnej mgły, która nią nie była. -To para. - Powiedział z pewnością w głosie i skierował różdżkę przed siebie. -Dissendium - dźwięk inkantacji zaklęcia w połączeniu z ruchem różdżki sprawił, że poczuł jak przepływa siła magiczna i zaczyna skupiać się przy jednej ze ścian jaskini. Po chwili obydwoje ujrzeli przed sobą jak ta wskazuje coś na wzór przesmyku, którego wcześniej nie dojrzeli. Idealnie schowany i ukryty zlewał się ze ścianą. Wąski, że należało się prześlizgnąć przez niego, a kiedy zerknęli, by zobaczyć co się znajduje po drugiej stronie słychać było plusk wody, ten znajomy już dla nich syk oraz dojrzeli mocno odbijające się promienie słoneczne.
Przygoda leżała w naturze Kennetha, który ciągnął do niebezpieczeństwa, a to z wielką łatwością go znajdowało, jakby miał przyczepiony kompas do siebie, który naprowadzał na wszelkiego rodzaju wypadki i kłopoty. Nie inaczej było teraz, gdzie zamiast uciekać, uznał, że sprawdzi co jest za tajnym przejściem i wcisnął się w dziurę w ścianie nim Riven zdążyła nawet zareagować, ale nie musiała długo czekać na jego reakcję. Przez dziurę wyłoniła się męska dłoń. -Zapraszam. Chcesz to zobaczyć. - Zapowiedział tonem głosu, który niczego nie zdradzał, aby tym bardziej ją zachęcić do przejścia na drugą stronę.
Grota otworzyła się przed nimi. Była większa, niż mogliby przypuszczać. Szeroka, wysoka i niemal okrągła, z kopulastym sklepieniem, które połyskiwało od wilgoci. Skały miały tu zupełnie inną fakturę: gładkie, jakby przez lata wygładzone przez parę i gorąc, z kolorem przechodzącym od ciemnego grafitu po brunatne odcienie żelaza.
W kilku miejscach dach groty rozstępował się w wąskie szczeliny, przez które wpadały strugi światła. Nie było ich wiele, ale każdy promień przecinał przestrzeń wyraźnie, niczym cienka kolumna blasku, zawieszona w powietrzu. W ich świetle widać było unoszącą się nad powierzchnią wody gorącą, gęstą, mleczną, wirującą w powolnych spiralach, parę. Strugi słońca rozświetlały ją, nadając jej złotawe obrzeża. Z sufitu spływały drobne krople, które w kontakcie z gorącym powietrzem zamieniały się niemal natychmiast w delikatną mgłę.
Woda w głównym basenie kipiała delikatnie, jakby oddychała. Była krystalicznie czysta, ale jednocześnie zdradzała ogromną temperaturę poprzez cienkie smugi pary unoszące się bez przerwy z jej powierzchni. W pobliżu ścian znajdowały się małe gejzery. Małe, nieregularne pęknięcia w kamieniu, z których co kilka sekund wydobywały się gorące kłęby powietrza i drobne strumienie wody. Za każdym wyrzutem powietrza następowało krótkie zassanie, ten cichy, głęboki syk, który znikał w wąskich szczelinach między kamieniami. Dźwięk ten odbijał się od ścian i sklepień, tworząc wrażenie, jakby cała komnata żyła własnym oddechem. Czasem syczenie niosło się miękko, innym razem brzmiało ostro, metalicznie, jak zaciąganie powietrza przez niewidzialną istotę.-Oto nasz smok.

|Rzut na ]Dissendium, udane
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#9
Riven Thorne
Akolici
Feel the rain on your skin. No one else can feel it for you. Only you can let it in. No one else.
Wiek
23
Zawód
Barmanka
Genetyka
Czystość krwi
jasnowidz
półkrwi
Sakiewka
Stan cywilny
zakurzona
panna
Uroki
Czarna Magia
12
0
OPCM
Transmutacja
10
16
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
5
7
11
Brak karty postaci
25-11-2025, 16:41
Zarumieniłam się i szybko odwróciłam wzrok. Słowa Kennetha, ten jego uśmiech. Mogłam się nie odzywać, zdecydowanie mogłam się nie odzywać. Przymknęłam oczy, przeklęłam w myślach siarczyście, a słysząc jego głos ponownie spojrzałam na to co robi. Dotykał mgły. Zadrżałam słysząc kolejny syk, ale nie ruszyłam się z miejsca obserwując wszystko uważnie. Jak unosi różdżkę, jak wymawia inkantację. Dostrzegłam przesmyk, zmarszczyłam nosek. Nim zdążyłam zareagować Kenneth pchał się już do środka, uniosłam jedynie brwi i zrobiłam krok ku niemu dopiero gdy mnie zachęcił stwierdzając, że muszę to koniecznie zobaczyć. Nie byłam przekonana, ale nie mogłam tu tak sterczeć jak ten bałwan więc podeszłam. Nie miałam problemu, aby przecisnąć się przez przesmyk, byłam od Kennetha niższa i chudsza, zrobiłam to bez problemu. Widok z drugiej strony był powalający.
Wysoka grota, w której było niezwykle ciepło i wilgotnie. Od razu poczułam, że jest mi zdecydowanie za gorąco, a wilgoć sprawiła, że niewielkie kosmyki moich włosów zaczęły zwijać się w strączki. Rozglądałam się z zaciekawieniem, patrzyłam na przebijające się promienie słoneczne, tańczącą w powietrzu parę. Dokładnie przyglądałam się ścianom, nawet do jednej podeszłam chcąc dotknąć ją dłonią. I ten syk, który słyszeli będąc po drugiej stronie. Przez chwilę patrzyłam na strzelające gejzery. Moja uwaga ponownie została skierowana na Kennetha, gdy padły słowa z jego ust. Zacisnęłam usta.
- Wcale nie mówiłam, że smok naprawdę istnieje - mruknęłam.
Ale może to i lepiej, niech myśli, że moje słowa i gesty spowodowane były strachem. Trochę się ze mnie ponabija, ale potem mu przejdzie. Z pewnością zapomni. Podeszłam bliżej i kucnęłam przy wodzie. Była krystalicznie czysta. Dotknęłam jej powierzchni, ale nie chciałam się jej zbyt długo przyglądać. Nie chciałam dostrzec nic więcej, nic co ponownie sprawiłoby moje oderwanie od rzeczywistości. Palcami delikatnie wodziłam po powierzchni wody, sama wpatrując się w sufit. Miałam wrażenie, że za każdym razem gdy do naszych uszu docierał dźwięk tego charakterystycznego syknięcia, to cała grota delikatnie się poruszała. Jakby oddychała. Nie mogłam udawać, że mi się tu nie podobało. Bo podobało mi się bardzo.
- Co to jest? - Zapytałam w pewnym momencie.
Wstałam i podeszłam do jednej ze ścian. Delikatnie w promieniach wpadającego słońca, dostrzegłam mieniący się napis na ścianie. Runy, ale nie miałam pojęcia co oznaczają. Przysunęłam różdżkę, chcąc je lepiej oświetlić. Oprócz run, znajdowały się tam także zagłębienia w ścianie. Było ich pięć. Nie wyglądały naturalnie, jakby ktoś wziął rękojeść jakiegoś przedmiotu, którego czubek był średnicy palca i wbił się w ścianę. Albo wręcz jej kawałek wytopił. Tych wgłębień było pięć, rozmieszczone były tak jak układają się zakończenia palców, gdy się je rozsunie od siebie. Zmarszczyłam nosek, w powietrzu przymierzyłam swoją dłoń. Wyglądało tak, jakby rozkład się zgadzał. Więc przycisnęłam jeden palec do jednego otworu. Wskazujący palec do drugiego zagłębienia.
- Ej, pasuje. Kenneth - odwróciłam się do niego. - Umiesz czytać runy?
Nagle coś się zmieniło w grocie. Z syknięciem zabrałam palec, ponieważ miałam wrażenie, że coś mnie poparzyło. Rozejrzałam się, zrobiło się jakby chłodniej, a w stopach czułam jak ziemia zaczyna drżeć. Przeniosłam spojrzenie na Kennetha.
- Co się dzieje? Czujesz to? - ruszyłam w jego stronę.
W tym samym momencie huk. Kawałek ściany oderwał się i wpadł z wielkim hałasem do wody, opryskując nas cieczą. Nie wiedziałam co się dzieje i co zrobiłam, ale miałam wrażenie dziwnego napięcia. Czy tylko ja to czułam.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#10
Kenneth Fernsby
Czarodzieje
Wiek
31
Zawód
Kapitan "Złotej Łani", przemytnik
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
kawaler
Uroki
Czarna Magia
12
0
OPCM
Transmutacja
15
0
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
0
Siła
Wyt.
Szybkość
11
11
12
Brak karty postaci
26-11-2025, 10:20
Widział wiele miejsc w swoim życiu i nadal potrafił się zachwycać nowymi. Właśnie znajdował się w jednym z nich. Podziemne, gorące źródła nie były czymś niespotykanym, większość wyglądała podobnie, a jednak w tych było coś innego. Nietypowego. Miały w sobie coś co sprawiało, że człowiek musiał się zatrzymać. Tak jak on teraz, kiedy stał i patrzył na padające snopy światła, na tańczące drobinki pary wodnej, które nadawały miejscu tajemniczości. Grota żyła w przedziwny sposób. Oddech każdego syku sprawiał wrażenie oddechu wielkiej bestii. -Nic dziwnego, że marynarze mówili o morskiej bestii - Mruknął bardziej do siebie niż do Riven wodząc wzrokiem po wygładzonych ścianach groty. Kiedy czarownica podeszła do ściany podążył za nią. Stojąc parę kroków za jej plecami patrzył na jej poczynania. Wgłębienia w ścianie pasowały do rozkładu palców u dłoni dorosłego człowieka. Riven musiała pomyśleć o tym samym kiedy postanowiła sprawdzić czy jej palec wskazujący się zmieści. Uczyniłby podobnie, ponieważ ciekawość świata i otoczenia nie raz brała górę nad rozsądkiem. -Nie znam się na runach, ale… - Ponownie sięgnął do torby, w której wcześniej schował bursztyny i wyciągnął kawałek kartki oraz rysik. Sprawnie przerysował znaki, póki były widoczne. -Kto wie? Możne znamy kogoś kto będzie wiedział co one oznaczają.
Istniała spora szansa, że jeszcze tu wróci, aby poznawać dalsze sekrety tego miejsca.
Drżenie pod nogami natychmiast go zaalarmowało, ale do przypływu mieli jeszcze chwilę. Nie musieli uciekać przed wodą, a jednak w ciepło jakie panowało w grocie wdarł się nagle chłód. Na tym etapie jeszcze nie wiedział czy to jego wyobraźnia czy nagle dostał się do środka podmuch powietrza. Głośny huk sprawił, że podniósł od razu głowę by zobaczyć jak wielki kawał skały oderwał się od ściany. Złapał Riven i odciągnął ją od potencjalnego punktu rażenia, choć nie zostali oszczędzeni, a potężna fala zalała ich ciepłą wodą z naturalnego zbiornika. Jeszcze przez chwilę echo niosło dźwięk odpadającej ściany i naruszonej tafli wody. Kiedy miał pewność, że sufit nie ma zamiaru spaść im na głowy podszedł na powrót do tajemniczych run oraz wgłębień. Tym razem powstrzymał się przed tym, aby wsadzać tam własne palce. Wydawało się, że zapanował spokój, ale właśnie w tym momencie zaczęła bulgotać woda w zbiorniku wodnym. Małe bąbelki powietrza pojawiły się na jego powierzchni, a poziom wody zaczął gwałtownie wzrastać. Gejzery wybuchły z większą mocą. -Przypływ. - Mruknął kapitan i obejrzał się na czarownice. -Czas na nas. - Oznajmił stanowczo i skierował się w szybkich krokach do wyjścia z groty. Woda zaczęła wylewać na zewnątrz powoli pokrywając całą powierzchnię warstwą wody, która z każdą sekundą się powiększała. Odczekał, aż dziewczyna do niego dołączy i przeciśnie się przez szczelinę prowadzącą do tego miejsca. A w kolejnej komnacie ujrzeli podobny widok. Woda dostawała się do wnętrza z każdej szczeliny, spływała po ścianach, płynęła po podłożu. Grota znów się zatrzęsła. Tym razem nie wiedział czy od uderzenia fal czy tego, że wcześniej spadł kawał kamienia, a to naruszyło struktury całości.
Cześć bursztynów poderwana przez nagły przypływ wody zaczęła się unosić na jej powierzchni choć ta ledwo zakrywała dno jaskini. Kenneth pochylił się w ich stronę, aby ująć w dłoń parę z nich, które wybitnie przykuły jego uwagę, ale wtedy usłyszeli kolejny huk. Jeden z gejzerów wybuchł, a woda ogromną falą wylała się do wnętrza groty. -Biegiem! - Rzucił kapitan upuszczając bursztyny, które przed chwilą znajdowały się w jego dłoni. Przepuścił Riven, aby szła przodem.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Starszy wątek | Nowszy wątek
Strony (2): 1 2 Dalej


Skocz do:

Aktualny czas: 11-12-2025, 03:34 Polskie tłumaczenie © 2007-2025 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2025 MyBB Group.